Z każdym kolejnym dniem Stany Zjednoczone pogrążają się w coraz większym chaosie. Nie mogąc poradzić sobie z zamieszkami wywołanymi przez brutalne morderstwo George'a Floyda, którego dokonali policjanci z Minnesoty, niektóre stany oddelegowały do pomocy Gwardię Narodową. W sieci coraz częściej widzimy natomiast nagrania służb bezpieczeństwa nadużywających swoich kompetencji, aby wyżyć się na pokojowo nastawionych protestantach, a nawet przypadkowych przychodniach.
Do starć między policją a cywilami dochodzi również w Los Angeles, gdzie przebywa obecnie Weronika Rosati. Przerażona docierającymi do niej wieściami polska aktorka postanowiła opublikować w sieci nagranie, w którym opowiada o sytuacji, która panuje na miejscu.
Jestem w Los Angeles, u mnie jest godzina czwarta po południu. Zapewne jak wiecie, w całych Stanach Zjednoczonych są ogromne, brutalne zamieszki i rozboje. Jest bardzo niebezpiecznie. Ja na szczęście jestem na razie w dzielnicy, do której te zamieszki nie dotarły, ale zaczynają się zbliżać coraz bardziej do naszej strony. Mówię o tym, ponieważ, jak wiecie, ja bardzo dużo mówię o tępieniu jakiejkolwiek formy przemocy i to, co się wydarzyło z Georgem Floydem i jego brutalne morderstwo, jest czymś, czym żyje cała Ameryka i ja, będąc też jej częścią, od wielu lat bardzo to przeżywam - zapewnia na opublikowanym na Instagramie wideo.
Dla mnie jakakolwiek forma nietolerancji, uprzedzeń, rasizmu lub przyzwolenia na przemoc jest nie do zaakceptowania. To, co się dzieje tutaj, jest bardzo smutne i bardzo niepokojące, dlatego że niestety protesty wśród ludzi, którzy chcą protestować w sposób łagodny i spokojny, i bez przemocy, są pomieszane z wandalizmem i z ludźmi, którzy napadają na sklepy, napadają na miejsca pracy, podpalają samochody, kradną samochody, okradają te sklepy. To jest bardzo dla mnie smutne i wiecie, ja jestem apolityczna i nigdy nie wypowiadam się na temat polityki, ale jest to dla mnie nie do pomyślenia to, co się dzieje. Bardzo się obawiam o swoje bezpieczeństwo, przede wszystkim swojej córki.
Przypomnijmy: Gwiazdy BIORĄ UDZIAŁ w ulicznych protestach po śmierci George'a Floyda: Ariana Grande, Paris Jackson, Emily Ratajkowski
Rosati zaznaczyła, że jeszcze parę dni temu sama chętnie wzięłaby udział w pokojowej demonstracji. Teraz sytuacja jest jednak zbyt napięta i musi martwić się o dobro swojej córki.
Gdyby nie było tak, że jestem mamą i jestem z nią, to najprawdopodobniej na początku tygodnia, gdy te protesty były spokojne, bym dołączyła do tych protestów, ale wówczas to było jeszcze spokojne i nie było tych wszystkich napadów. Nie było agresji tak strasznej. Wczoraj w nocy, gdy oglądałam to, co się dzieje w wiadomościach, oglądałam to, co się dzieje parę ulic ode mnie. Pomijając to, że parę dni wcześniej słyszałam wybuchy i myślałam, że to są fajerwerki, bo czasami są puszczane fajerwerki. Nie przychodziło mi do głowy, że będzie tak groźnie i będzie tak źle.
Celebrytka przyznała, że ze strachu postanowiła przygotować się na najgorsze.
W nocy spakowałam najważniejsze rzeczy, dla siebie dla córki, w razie gdybyśmy musiały uciekać. Wiem, że to brzmi trochę dramatycznie, ale jest dość dramatycznie i jedyne, co chciałbym powiedzieć, to to, że modlę się o to, żeby w końcu ten czas okrucieństwa. Czas ludzi, którzy mają przewagę, którzy mają władzę, tak jak w przypadku tego policjanta, przestali wykorzystywać to na słabszych i mam nadzieję, że to się w końcu wszystko skończy. Że będziemy wszyscy bezpieczni i że będzie sprawiedliwość i że nikt ze względu na płeć, na kolor skóry, ze względu na zawód, na pozycję społeczną, nie będzie pokrzywdzony. Trzymajcie się i trzymajcie kciuki za nas - apeluje na koniec.