Choć ponad 5 lat temu rząd rozpoczął walkę z handlarzami, a Donald Tusk zamknął wtedy ponad 800 sklepów, temat powrócił ze zdwojoną siłą Po fali ostatnich tragicznych wydarzeń, spowodowanych zatruciami substancją o nazwie "Mocarz". Odnotowano ponad 300 przypadków zatruć tym specyfikiem. Ludzie, którzy trafili do szpitala zachowali się agresywnie, próbując nawet samookaleczeń. W skutek zażycia "Mocarza" zmarła jedna osoba. W akcję przeciwko dopalaczom włączyli się politycy oraz rząd. Pojawiły się mniej lub bardziej udane kampanie, które miały zniechęcić do zażywania nielegalnych substancji.
Wydaję się, że dzięki tym apelom 23-letni Michał, który od trzech lat codzinnie zażywał dopalacze postanowił zerwać z nałogiem. Choć wspomina, że "czuł się po nich jak Bóg", jego prawdziwe życie się waliło. Żona od niego odeszła, a on zapomniał nawet, w którym roku urodził się jego syn. Okradał własnych rodziców, aż wyrzucili go z domu i zamieszkał na klatce schodowej. Dopiero, gdy w „Uwadze!” zobaczył rezonans mózgu osoby uzależnionej, przestraszył się skutków.
Ja odleciałem, miałem swoje wizje. Tak naprawdę leżałem, trząsłem się na ziemi, myślałem, że latam w kosmosie. "Konkret", "Mocarz", "ABC" tego są miliony. Żyło się od jednego pakietu do drugiego. Czułem się jak Bóg, mogłem wszystko, mogłem być wszędzie. Władałem wszystkim, wszystko było pod moją kontrolą. To był piękny stan, kiedy człowiek myśli, że jest Bogiem. Dopalacze można kupić w Internecie, najprostszą drogą. Paczki przychodziły do domu, dostawałem tzw. próbki żeby zamawiać więcej.
Szczerze mówiąc, przez dopalacze zapomniałem, w którym roku urodził się mój syn. Przez trzy lata pracowałem, żeby wszystko stracić. Chcę żeby mógł być ze mnie dumny, a nie żeby kiedyś powiedział: "Tata się przećpał i wylądował na śmietniku - mówi Michał.