Emitowany na antenie TVN program "Przez Atlantyk" pozwala widzom zajrzeć w codzienność szóstki odważnych celebrytów, którzy przemierzają ocean na pokładzie niewielkiej łodzi. Uczestnicy, pochodzący z różnych sfer show biznesu, nie zawsze potrafią się dogadać, czego wynikiem są nieprzyjemne konflikty i spięcia, uważnie śledzone przez wszechobecne kamery.
Ostatni odcinek również obfitował w kilka napiętych dyskusji i zakończył się dramatyczną sytuacją. Widzowie byli świadkami przerażającego momentu, kiedy to za burtę wypadł żagiel, na co dwójka kapitanów zareagowała niecenzuralnymi krzykami. Kolejny epizod rozpoczął się od próby wciągnięcia genakera na pokład, co, dzięki wspólnym siłom zespołu, zakończyło się sukcesem.
Atmosfera zgęstniała chwilę później, gdy w wyniku ulewnego deszczu pokład został całkowicie zalany i cała załoga była zmuszona do spania w mesie.
Musisz trochę ogarnąć tę przestrzeń, bo tu będą dwie osoby spały. Dzisiaj nikt nie może spać na pokładzie, więc musimy się jakoś poutykać - instruował Zygmunt Miłoszewski, zwracając się do Mai Hirsch, która patrzyła na niego z nietęgą miną.
Jesteśmy wyczerpani tym, że mało kto śpi normalnie, nie mamy miejsca, żeby się zrelaksować - narzekał do kamery.
Jak jest deszcz, siedzieliśmy wszyscy na trzech metrach kwadratowych, ludzie, czy to jest w ogóle do wyobrażenia? Chodzi o energię, która się zagęszcza. Taka tortura - mówiła Hirsch.
Po nocy część wykwalifikowanej załogi zabrała się do ponownego przymocowania genakera, w czym usilnie chciała pomóc Renata Kaczoruk, mimo nieznajomości żeglarskich pojęć. Do grupy celebrytów dotarła również fatalna wiadomość o ponownej konieczności wydłużenia kursu, ze względu na warunki pogodowe.
Nie wiemy jak będziemy reagować, jeżeli ta podróż się przedłuży, bo jest bardzo miło, gotujemy sobie, rozmawiamy, sielanka, ale ta sielanka jest jednak na 17 metrach łódki i nie każdy ma gdzie spać - martwiła się o atmosferę Renia.
Grupa zabrała się za inwentaryzację zapasów żywieniowych, aby roztropnie planować spożywanie posiłków.
Inwentaryzacja żywności jest konieczna, dlatego, że czasem Antek nie pamięta, że jadł w nocy słodycze i otwiera skarbczyk, a tam nie ma czegoś - zdradziła Maja, na co Królikowski dumnie potaknął.
Jeśli chodzi o moją paczkę słodyczy, przekazałam ją dla osób bardziej potrzebujących, czyli dla Antoniego. Oddałam ją na te wieczory ciężkie, które Antek przechodzi na swojej wachcie, żeby niczego mu nie zabrakło i jako dobra koleżanka zatroszczyłam się o jego insulinę - mówiła kąśliwie.
To przykre, że na dwa tygodnie zostały mi dwie tabliczki czekolady i dwa batoniki - narzekał niepocieszony Królikowski.
Kolejna rozmowa między Mają a Antkiem miała miejsce w nocy, gdy wszyscy szykowali się do spania. Celebryta nie dowierzał, że aktorka oddała innej osobie z załogi swoje miejsce w kajucie.
Dla mnie to jest szok, że ty tak oddałaś to miejsce - dziwił się.
Czasem warto zrobić krok w tył. To co mam mówić? - pytała się zdenerwowana Hirsch.
Postaw sprawę jasno i koniec, dosyć tego, no stara, co to ma być. Idź do tego pokoju. Ja cię proszę, powalcz o to. Mam dość patrzenia na to, co tu się wyprawia - namawiał ją Królikowski.
W dalszej części odcinka kwestia miejsc do spania powróciła, gdy grupa siedziała razem.
Myślę, że czara się przelała i ludzie, którzy nie mają gdzie spać, upominają się o swoje - relacjonowała Hirsch. Do tej pory tak było, że kilka osób miało stałe łóżko, a kilka osób się błąkało. Sprawiedliwie by było, gdyby wszyscy to przeżyli - twierdziła.
Maja ma swoją kajutę, w której jest ciepło przyjmowana. Nie zajmujemy jej półeczki, czekamy na nią. Staram się uszanować jej decyzję, że woli spać w mesie - przedstawiała swój punkt widzenia Renia.
Poczułam się, jakbym przeszkadzała, nie czułam się tam dobrze. I ja się wyniosłam, mam poczucie, że to jest wasze miejsce - żaliła się Maja.
Byłam bardzo zaskoczona twoją reakcją... - zaczęła Kaczoruk, jednak aktorka weszła jej w słowo.
W mojej kajucie mówiłaś mi, żebym nie zapalała światła i "teraz się chcesz kąpać? Przecież jest dwunasta" - grzmiała zdenerwowana.
Ja do ciebie tak nie mówiłam - broniła się Renia.
Reniu, jestem przytomną, dorosłą osobą, nie rób ze mnie idiotki - irytowała się Hirsch.
Ja jestem roztrzęsiona. Wszyscy są zażenowani, czułam wstyd - podsumowała sytuację Kaczoruk, ze łzami w oczach. Maja nie chciała dłużej rozmawiać, wyprowadziła atak i nie dała szansy na obronę, jest to niefajne, czułam się z tym źle - podsumowała.
Proszę, żebyście się tak nie kłóciły. Wyluzujmy się - starał się pomóc Antek, przytulając koleżanki.
Sądzicie, że kobietom uda się znaleźć wspólny język?