"Przez Atlantyk" to nowe show TVN-u z udziałem celebrytów. Tym razem jednak akcja nie dzieje się w studiu nagraniowym, a na pokładzie pływającego po oceanie statku. Szóstka śmiałków jest więc "skazana" na swoje towarzystwo i choć z pewnością nie zawsze jest to łatwe, zmuszona ze sobą współpracować.
Najnowszy odcinek rozpoczął się od nawiązania do afery z poprzedniego tygodnia. A mianowicie sporu dotyczącego łowienia ryb, za które zabrali się zaraz po napotkaniu opuszczonego pontonu Antek Królikowski i Liroy. Będąca weganką Natalia Przybysz ewidentnie nie mogła otrząsnąć się po rozczarowującym zachowaniu kolegów z pokładu.
Następnie pokazano, jak Antoni postanawia wykorzystać możliwość wykonania dwuminutowego połączenia telefonicznego do bliskich. Aktor zadzwonił do ciężarnej wtedy jeszcze żony.
Jestem na środku oceanu, rozumiesz to? To jest niemożliwe - rozpoczął rozmowę wyraźnie podekscytowany.
Ale mega, ale się cieszę. Tak się cieszę na to wszystko, dumny jestem, że sobie radzisz... - kontynuował, reagując na to, co mówiła do niego Joanna Opozda i czego nie słyszeli widzowie.
Muszę kończyć. Adam do mnie idzie, nasz szefuniu - zakończył niespodziewanie i tak krótką rozmowę.
Najważniejsze, żeby wszystko było dobrze ze zdrowiem, żeby poszło jak trzeba. Super było usłyszeć Aśkę. Pozostaje mi się modlić, żeby było dobrze. Wierzę, że dopłyniemy cali i wszystko się ułoży - mówił już do kamery, nawiązując zapewne do problemów zdrowotnych, z którymi mierzyła się jego żona w trakcie błogosławionego stanu.
W pewnym momencie energiczny tata małego Vincenta uraczył kompanów autorskim rapem:
LSO. Szacunek ludzi oceanu , je*ać glebę - zaśpiewał.
W dalszej części odcinka znów powrócił temat złowionych ryb, a właściwie ich przyrządzenia i konsumpcji. Maja Hirsch miała poważny dylemat, czy jeść złowione przez Antka i Liroya zwierzęta.
Wszystko mi się już pie*doli... Widok łowienia ryby i wszystkiego, co się wokół niej robi, był trudny - narzekała.
Nie wygłupiaj się i jedz - namawiał koleżankę Królikowski, który nie mógł się już doczekać posiłku.
Upichcenia ryby podjął się Liroy, który przy okazji otworzył się w temacie niełatwego dzieciństwa.
Ja byłem dość trudnym dzieciakiem, miałem problemy z prawem, uciekałem z domu - wyznał, dodając niespodziewanie, że tata się nad nim znęcał:
Tak, mój ojciec lubił mnie lać. Moje życie było ciągle zagrożone, mówił, że mnie zabije. Spałem z nożem pod poduszką, zresztą nożem, który on sam zrobił - wspomina raper, dodając, że tata odebrał sobie życie w punkcie kulminacyjnym muzycznej kariery syna:
Mój ojciec popełnił samobójstwo ileś godzin przed rozpoczęciem mojej pierwszej trasy koncertowej. Wiedział o niej - ujawnił smutno.
Hirsch, która w trakcie gotowania krzątała się po kuchni i namawiała Liroya na wspólną wachtę, w pewnym momencie postanowiła się nad kolegą porozpływać:
Jest cudowny. Łatwo się z nim skomunikować, czuję, jakbym go znała bardzo długo. Chce się przy nim być - zachwycała się.
Gdy doszło do wspólnego obiadu, do którego nie zasiadła jedynie Natalka, Królikowski nie posiadał się z radości:
Jestem tak dumny z was i dumny z siebie, że brałem udział w łapaniu tego zwierzęcia - mówił zachwycony "wilk morski".
Zadowolona z posiłku zdawała się też być Renata Kaczoruk. Modelkę ucieszył fakt, że zjedzą wartościowy, bogaty w omega-3 posiłek:
Dobrze nam zrobi na głowę - stwierdziła.
W pewnym momencie załoga napotkała niespodziewane problemy z wiatrem, co poskutkowało wydłużeniem wojaży aż o kilka dób. Zdecydowano nadłożyć drogi i popłynąć zamiast na zachód - na południe.
Następnie uczestnicy postanowili podebatować nad wachtami. Najbardziej niezadowolona z dotychczasowych godzin dyżurów zdawała się być Maja. Aktorce głównie nie podobało się to, że Renulka nigdy nie przejmuje wacht nocnych:
Nie zgadzam się, Renia ma ciągle od 8 do 12. Sprawiedliwie by było, gdyby miała też inne wachty... - narzekała, wpatrując się w spokojną Kaczoruk. Wszyscy by chcieli przespać całą noc...
Może trochę zawojowałam to spotkanie, ale uważam, że tak powinno być, że jedna osoba nie ma ciągle jednej wachty. Jako załoga tak powinniśmy się o siebie odnosić. Uważam, że to, co zrobiłam było okej - tłumaczyła się później sama przed sobą.
Wywołana do tablicy Kaczoruk też próbowała się tłumaczyć, "przy okazji" nawiązując do czasów dorastania:
Pochodzę z domu, w którym nie było stabilizacji, nie było jednego pokoju, pary rodziców. Wszystko było wywrócone do góry nogami. Wychowywałam się w totalnym chaosie. Brakowało mi stałości, systematyczności. Miejscem, w którym odnajdywałam poczucie bezpieczeństwa była szkoła i dom mojej babci - otworzyła się, jakoby wyjaśniając fakt, że nie kwapi się do nocnych wacht.
Przemierzający kolejne mile uczestnicy pod koniec odcinka napotkali poważne załamanie pogody. Choć większość była tym faktem przerażona, Zygmunt Miłoszewski przyznał wprost, że niebezpieczne warunki byłyby dla niego ekscytujące.
Ja się na łódce czuję pewnie, wiem, do czego co służy, za co trzeba kiedy pociągnąć - mówił z dumą.
Jego pewność siebie dostrzegł najwyraźniej kapitan, który zwrócił się do niego z prośbą, czy w razie jakiejś niebezpiecznej sytuacji nie pomógłby im przy okiełznywaniu łajby.
Roman Paszke przestrzegł też całą załogę, a w szczególności tych, którzy będą w trakcie wachty:
Na wachcie będzie trzeba być czujnym - zaapelował kapitan. Bardzo bym prosił, żeby przy wychodzeniu na pokład każdy zakładał kamizelkę.
Najnowszy odcinek zakończył się niespodziewanie ujęciem z wpadającym za burtę żaglem i krzyczącymi w przerażeniu kapitanami. Nie możecie się już doczekać tego, co wydarzy się w kolejnym?