Robert Durst urodził się w 1943 roku w Nowym Jorku. Jego rodzina była bardzo zamożna i wpływowa. Można by więc pomyśleć, że życie Durstów było sielanką. Rzeczywistość wyglądała inaczej. Gdy Robert miał 7 lat, jego matka skoczyła z dachu ich luksusowego domu. Śmierć kobiety była traumatycznym wydarzeniem dla małego chłopca. Całe jego dzieciństwo było naznaczone tym piętnem.
Życie Dursta zmieniło się, gdy poznał studentkę medycyny Kathleen McCormack. Zaczęli się spotykać, a potem zamieszkali razem w stanie Vermont, gdzie Robert prowadził sklep ze zdrową żywnością. W 1973 roku para przeprowadziła się do Nowego Jorku. Tam też Durstowie wzięli ślub. Szczęście Kathleen nie trwało jednak długo. Jej mąż okazał się agresywny i kontrolujący. Małżeństwo zakończyłoby się pewnie rozwodem, gdyby nie wydarzenia z końcówki stycznia 1982 roku.
Zaginięcie Kathleen McCormack Durst
31 stycznia Kathleen spędziła wieczór razem z przyjaciółką. McCormack postanowiła wrócić do domu po telefonie od męża. Nie udało się jednak ustalić, jakie były dalsze losy kobiety po opuszczeniu mieszkania koleżanki. Durst zgłosił zaginięcie żony dopiero po kilku dniach. Było podejrzane, że tak długo z tym zwlekał. Okazało się też, że trzy tygodnie przed zniknięciem Robert pobił Kathleen tak, że ta trafiła do szpitala.
Dla policji te wszystkie poszlaki były jednak niewystarczające i mężczyzna nie został wówczas oskarżony za udział w zaginięciu żony. Był to jednak dopiero początek tajemniczych i tragicznych zdarzeń powiązanych z osobą Dursta.
Śmierć Susan Berman
Robert poznał na studiach Susan Berman, która szybko została jego bliską koleżanką. Ich przyjaźń trwała przez lata. Kobieta wspierała przyjaciela po zaginięciu Kathleen. Z uwagi na swoje dziennikarskie doświadczenie Berman została nawet swego rodzaju rzecznikiem prasowym przyjaciela, gdy media zainteresowały się sprawą zaginięcia jego żony. To w dużej mierze dzięki Susan wszyscy uwierzyli w wersję Dursta.
W wigilię 2000 roku odnaleziono ciało Berman w jej domu w Los Angeles. Brak było śladów włamania, więc śledczy założyli, że ofiara znała swojego zabójcę. Kto miał bliską więź z kobietą i był w Kalifornii w tamtym czasie? Nikt inny jak Robert Durst. Okazało się też, że Susan na krótko przed śmiercią otrzymała od bogatego przyjaciela 50 000 dolarów. Pojawiła się hipoteza, że mężczyzna postanowił zabić Berman, ponieważ znała prawdę na temat losów Kathleen.
Morderstwo Morrisa Blacka
Śledczy zainteresowali się wówczas Durstem, jednak mieli problem z dotarciem do mężczyzny. Robert przeprowadził się bowiem do Teksasu. Starał się też ukryć swoją tożsamość, przebierając się za kobietę i udając osobę głuchoniemą. Mimo tego i tak sprowadził w końcu na siebie kłopoty. W październiku 2001 roku w Galveston, gdzie zamieszkał Durst, odnaleziono ciało dryfujące w zatoce. Śledczy ustalili, że należało ono do Morrisa Blacka. Był on sąsiadem Roberta Dursta. Podejrzewano, że zmarły odkrył, kim naprawdę był Nowojorczyk. Ten postanowił więc pozbyć się niewygodnego świadka.
Tym razem Durst został aresztowany, ale wyszedł za kaucją w wysokości 250 000 dolarów. Robert za wszelką cenę nie chciał trafić do więzienia, więc po raz kolejny zaczął się ukrywać. Wpadł, ponieważ ukradł kanapkę z marketu, choć miał przy sobie 500 dolarów w gotówce i kilkadziesiąt tysięcy dolarów w bagażniku auta. Ostatecznie został zatrzymany przez policję i proces w sprawie zabójstwa Blacka mógł się rozpocząć.
Proces Roberta Dursta i szokujący wyrok
Durst opowiedział historię, zgodnie z którą między nim a sąsiadem doszło do awantury. Oskarżony utrzymywał, że Black zginął w wyniku wypadku. Mężczyzna twierdził, że pistolet wystrzelił podczas szamotaniny, a pocisk trafił sąsiada. Nawet jeśli tak było, to nie usprawiedliwiało to tego, co następnie zrobił Robert.
Mężczyzna poćwiartował bowiem zwłoki, wrzucił je do worków na śmieci, które trafiły do wód Zatoki Meksykańskiej. Warto dodać, że głowy Morrisa Blacka nigdy nie odnaleziono. Postępowanie sądowe zakończyło się bardzo łaskawie dla Dursta. Mężczyzna został skazany zaledwie na 5 lat więzienia.
Serial, który zmienił wszystko
W 2010 roku Andrew Jarecki nakręcił film fabularny "All Good Things", który nawiązywał do wydarzeń z życia Roberta Dursta. Obraz ten przypadł do gustu mężczyźnie, który skontaktował się z twórcą. Durst był na tyle zadowolony, że zgodził się poświęcić filmowcowi swój czas. Jarecki zaczął nagrywać te wywiady. Materiału udało się zgromadzić tyle, że powstał serial dokumentalny "Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta".
Najwięcej emocji wzbudziła końcówka ostatniego odcinka. Widzimy w niej, jak Durst po rozmowie z twórcami serialu udaje się do łazienki. Miał wówczas przyczepiony mikrofon, ale nie zdawał sobie pewnie sprawy z tego, że nie przerwano nagrywania. Durst wypowiedział wówczas słowa, które udało się zarejestrować: "Cholera, i co ja zrobiłem? Oczywiście wszystkich ich zabiłem".
W marcu 2015 roku Durst został zatrzymany przez agentów FBI. Nastąpiło to niemal w ostatniej chwili, bowiem mężczyzna planował wyjechać na Kubę. Pięć lat zajęło śledczym gromadzenie materiału dowodowego, który miał doprowadzić do skazania mężczyzny za zabójstwo Susan Berman. Tak też się stało. W październiku 2021 roku Robert Durst usłyszał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Morderca nie spędził jednak w więzieniu dużo czasu. Zmarł bowiem w styczniu 2022 roku.
ZOBACZ: Nikt nie wiedział, że w książkach opisuje swoje zbrodnie. Historia pisarza, który nienawidził kobiet