Po takim marketingowym strzale w kolano, jaki zaliczyła Barbara Kurdej-Szatan w wyniku publikacji postu o Straży Granicznej, większość ludzi zapewne podkuliłaby ogon i zrezygnowała z dalszej kariery w przestrzeni publicznej. Muza fioletowej telefonii komórkowej nie jest jednak jak "większość ludzi". Zamiast zniknąć na dłuższy czas celebrytka ze zdwojoną siłą wyruszyła na podbój showbiznesowych eventów, na których brak w ostatnich tygodniach nie możemy narzekać. Oferta ściankowa tego lata jest na tyle bogata, że niektóre gwiazdki poczuły się skuszone do zaliczania po kilka wyjść jednego dnia. Na ten moment Kurdej-Szatan pozostaje w tej kategorii niedościgniona, choć niektóre śmiałkinie cały czas depczą jej po piętach.
Barbarze Kurdej-Szatan szczególnie intensywnie upłynął ostatni czwartek. Aktorka pojawiła się nie na jednej, nie na dwóch, a na trzech skrajnie odmiennych tematycznie ściankach. Na pierwszy ogień poszła premiera nowej książki Joanny Przetakiewicz Pieniądze szczęście dają. Kurdej-Szatan zawitała na wydarzenie w białej koszuli, na którą zarzuciła pulowerek, luźnych dżinsach ze ściągaczem w pasie i masywnych traperach - również w kolorze białym.
Później przyszła kolej na premierę nowej kolekcji ubrań w stylistyce boho. Zgodnie z motywem celebryckiego spędu Barbara przywdziała orientalną suknię w bogate wzory. Już po kilku chwilach Basia musiała się przetransportować na otwarcie nowego butiku Philippa Pleina. Zainspirowana stylistyką niemieckiego projektanta celebrytka przybyła na plac Trzech Krzyży w prześwitującym topie, ściskając w dłoni czarne puzderko z metalowymi szponami.
Wygląda więc na to, że jednego dnia mieliśmy możliwość zetknięcia się z Basią molem książkowym, Basią boho i Basią z pazurem. Spodziewaliście się, że niegdysiejsza ulubienica publiczności ma aż tak wiele twarzy?