Julię Wróblewską większość Polaków kojarzy za sprawą występu w komedii romantycznej u boku Macieja Zakościelnego i Agnieszki Grochowskiej. Choć rola Michaliny w Tylko mnie kochaj otworzyła siedmioletniej wówczas Julce drzwi do show biznesu, dziewczyna jak dotąd nie miała okazji zaprezentować swoich umiejętności aktorskich w żadnej przełomowej produkcji filmowej.
21-latkę znacznie bardziej można obecnie kojarzyć za sprawą jej działalności w sieci. Na Instagramie, gdzie jej poczynania obserwuje już ponad pół miliona internautów, Wróblewska nie tylko swoją codzienność jako właścicielki fretki, ale i chętnie porusza tematy terapii oraz depresji, z którą sama się zmagała.
W maju celebrytka poinformowała, że jest w związku, od tamtej pory regularnie dzieląc się zdjęciami z ukochanym. Niestety, relacja najwyraźniej nie przetrwała próby czasu, bowiem w miniony piątek Julia wyznała, że znów dołączyła do grona singli.
Choć wiadomość o zakończonym związku Wróblewska przekazała pod fotografią w lustrze, a na jej twarzy możemy dostrzec lekki uśmiech, jak się okazuje, wcale nie znosi dobrze rozstania z chłopakiem.
Nie cieszę się, nigdy się nie cieszyłam. Mam huśtawki nastroju i opublikowałam zdjęcie akurat, gdy byłam w stanie manii, stąd moje "zadowolenie", które tak naprawdę jest autodestrukcją - wytłumaczyła pod komentarzem jednej z obserwatorek.
Dodatkowo na jej InstaStories pojawiło się zdjęcie opatrzone kilkoma zdaniami, w których opisuje, jak jej samopoczucie po zakończonym niedawno związku:
Dla tych, co zastanawiają się, jak się czuję: Źle. Dziwne by było, gdyby, czuła się dobrze - zdradza aktorka i uprzedza:
Raczej nie będę za dużo wrzucać w ciągu najbliższych dni, samo powiedzenie publicznie o tym, to duży cios, bo daje ci do zrozumienia, jak realne jest to, co się stało. Proszę jedynie o to, żeby nikt mnie w tym czasie nie dobijał - apeluje na koniec.
Myślicie, że niebawem znów będzie dane jej się zakochać?