Wieści o nagłej śmierci 53-letniego Kamila Durczoka zelektryzowały w ostatni wtorek opinię publiczną. Dziennikarza w ciężkim stanie przewieziono do jednego z katowickich szpitali. Niestety, mimo wszelkich starań lekarzy mężczyzna zmarł. Jak podano później do wiadomości, był to wynik "zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia".
W mediach wprost zaroiło się od wspomnień osób, które miały okazję przeciąć drogi prywatne bądź zawodowe z Durczokiem. Wśród nich znalazł się Witold Pustułka - śląski dziennikarz, który znał się z Kamilem od 30 lat. Oddany przyjaciel zmarłego postanowił podzielić się swoją historią w najnowszej rozmowie z Super Expressem. Panowie poznali się na przełomie lat 80. i 90. w Radiu Katowice. To właśnie tam Durczok rozpoczął swoją karierę.
To był szalony okres, byliśmy kawalerami i cały świat był przed nami. Chodziliśmy często do Piekiełka, lokalu w Hotelu Katowice, gdzie często zarywaliśmy noce. Z alkoholem Kamil nie przesadzał, zawsze był elegancki i wychodził z imprezy o własnych siłach - zapewnia Pustułka.
Dziennikarz przyznaje, że zdawał sobie sprawę z tego, iż stan zdrowia jego przyjaciela był w ostatnim czasie fatalny.
Wiedziałem, że jego stan jest bardzo ciężki, a noc będzie krytyczna. Tak się wydarzyło. We wtorek rano Dominik, brat Kamila, przysłał mi SMS. Tak dowiedziałem się o jego śmierci. (...) Pogorszenie się stanu zdrowia Kamila Durczoka nastąpiło nagle, ale cierpiał od dawna. W ostatnich miesiącach źle wyglądał, widać było, że choruje.
W rozmowie z Super Expressem Pustułka przyznaje, że zapamięta Durczoka przede wszystkim jako szalenie uzdolnioną osobę obdarzoną umysłem analitycznym. Wielkiego Polaka i wielkiego Ślązaka oraz bardzo dobrego człowieka.
W Pudelek Podcast ujawnimy, ile Małgorzata Rozenek płaci nam za pochlebne komentarze!