Niedawno premierę miał odcinek specjalny "Przyjaciół". Popularny do dzisiaj serial powrócił na ekrany po niemal dwóch dekadach, co spotkało się z entuzjazmem ze strony fanów produkcji. Tym bardziej że oprócz głównych bohaterów w odcinku mogliśmy oglądać także między innymi Lady Gagę czy Justina Biebera.
Nie da się jednak nie zauważyć, że najwięcej emocji wzbudził Matthew Perry. Wcielający się w postać Chandlera gwiazdor przykuł uwagę jeszcze podczas wywiadu promującego odcinek. Widzów zaniepokoiło wówczas zachowanie 51-latka, a dokładnie jego niewyraźna, niekiedy bełkotliwa mowa oraz problemy z koncentracją i brak zaangażowania w rozmowę. W mediach błyskawicznie zaroiło się od komentarzy zmartwionych fanów, co wydaje się uzasadnione, biorąc pod uwagę, że przez lata Perry zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków.
Zobacz też: Zmarnowany Matthew Perry promuje odcinek specjalny "Przyjaciół". Fani martwią się STANEM AKTORA
Skomentować szereg pojawiających się doniesień na temat kiepskiego stanu zdrowia aktora postanowił reżyser "Przyjaciół". Ben Winston uspokoił fanów, zapewniając, że z Matthew wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Był wspaniały. Ludzie potrafią być niemili... Wolałbym, żeby tak się nie działo. Uwielbiałem z nim pracować. Jest zabawnym geniuszem i miał w odcinku kilka wspaniałych ripost. Czułem się szczęśliwy, mogąc z nim pracować - zapewnił w The Hollywood Reporter, ucinając plotki o nieciekawej formie aktora.
Podobnego zdania jest także inny twórca serialu, Kevin Bright.
Rozmawiałem z nim. Wspaniale było go zobaczyć. Ludzie zawsze będą gadać. Nie mam nic na ten temat do powiedzenia, może jedynie, że wspaniale było go zobaczyć. Myślę, że w serialu wyszedł bardzo zabawnie. I tak, myślę, że wszystko z nim w porządku. Wydaje się być silniejszy i w lepszej formie, niż gdy widziałem go poprzednim razem. Zdawał się być podekscytowany faktem, że udało mu się ruszyć naprzód - przekonywał na łamach The Hollywood Reporter.
W rozmowie z portalem The Wrap Winston wyjaśnił także, dlaczego w serialu zabrakło Cole'a Sprouse'a i Paula Rudda. Okazuje się, że... nie starczyło dla nich czasu.
Cóż, nie mogliśmy mieć wszystkich, bo to tylko godzina i 45 minut - wskazuje, tłumacząc:
Zwróćcie też uwagę, że główny wątek musiał dotyczyć szóstki głównych bohaterów. Nie mogliśmy więc pozwolić sobie na zbyt wiele gościnnych występów... Przez lata przez "Przyjaciół" przewinęły się setki niesamowitych ludzi, niestety, nie mogliśmy wprowadzić ich wszystkich.
Przekonujące?