Wszyscy zaglądamy na Pudelka dla rozrywki. Lubimy poczytać plotki do kawusi, w kolejce do lekarza, w zatłoczonym autobusie. Wchodzicie tutaj, bo poprawiamy Wam humor, piszemy o głupotach, pokazujemy wykreowany świat, który jest Wam obcy. Są jednak takie momenty, gdy pora zareagować nieco ostrzej i odstawić na bok kolejne selfie Natalii Siwiec z Turcji.
Od kilku dni media wypluwają z siebie tysiące kolejnych wiadomości z Afganistanu. Widzimy dramatyczne relacje, rozpaczliwe nagrania, wnikliwe analizy ekspertów. Takie są media w świecie globalizacji i komercji: informacja oznacza władzę, władza oznacza pieniądze. Media dawno przestały być już tylko prasą, internetem czy telewizją – zapośredniczyliśmy je w swoich życiach, czy tego chcemy, czy nie. Jesteśmy ich częścią, dajemy na sobie zarabiać. Dajemy na sobie zarabiać także celebrytom, którzy tylko czekają, by "być w trendzie".
Nie oszukujcie się: w większości przypadków mało kto współczuje tym, których życie potoczyło się gorzej. Syty nie zrozumie głodnego, bogaty nie zrozumie biednego. Trudno nam zrozumieć, co naprawdę dzieje się w Afganistanie, z którego w panice próbują uciec setki tysięcy ludzi. Celebryci nie rozumieją tego tym bardziej. Nie byli tam nigdy, a jeśli już, to może jak Tomek Karolak, zrobili zdjęcia jakiejś koszmarnej scenie, którą teraz z niedowierzaniem opisują swoim znajomym, chcąc się wyróżnić i dodać sobie punktów "fajności". Czy naprawdę mamy uwierzyć, że zrobienie zdjęcia kamieniowanemu transwestycie (!) to przenikliwa analiza polityczna sytuacji na Bliskim Wschodzie?
Przypomnijmy: Karolak i Najman zostali "ekspertami" od Afganistanu... "Zrobiłem zdjęcie kamieniowania transwestyty, kiedyś wam pokażę"
We wtorek media społecznościowe zalała fala postów, których autorzy chcieli zwrócić uwagę na siebie. Tak. Nie na sytuację w Afganistanie, a na siebie. Stąd te wszystkie hashtagi, które dawno już przestały być sposobem kategoryzowania informacji, a stały się nośnikiem reklamowym. Oczywiście nikt nie mówi tutaj o jakiejś przedziwnej kampanii, której wyrazem byłby "#afganistan", a o słynnym, złotonośnym dla celebrytów "byciu zorientowanym". To tylko fasada: zwykle mało kto z celebrytów zdaje sobie sprawę, o czym pisze, podpinając się pod hashtagowy trend. Joanna Moro, wyginająca się na ręczniku na plaży, dumała, że "nie chce banalizować", ale jakoś tak mimochodem dodała do zdjęcia hashtagi #afganistan #smutek #kobiety #dzieci. Co oznacza #afganistan? Dramat przerażonych Afgańczyków, falę uchodźców, która zmieni krajobraz geopolityczny, indolencję "pomocy" światowych rządów. #afganistan to nie zdjęcie w bikini, to nie łzawe posty wrzucane, by umocnić wizerunek celebrytki "zorientowanej" i "odpowiedzialnej społecznie". To na pewno nie lajki, na których zarabiacie.
Przypomnijmy: Pozbawiona wyczucia Joanna Moro "reaguje" na sytuację w Afganistanie, wijąc się na zdjęciu w STROJU KĄPIELOWYM (FOTO)
Anna Lewandowska, kobieta z milionami na koncie, zastanawiała się przecież, "jak można pomóc" Afgańczykom, stwierdzając na koniec, że "została tylko modlitwa". Aniu, talibowie nie przestaną gwałcić i mordować dzięki sile twojej modlitwy i dodanym emoji. Jak można pomóc? Warto poszukać międzynarodowych zbiórek, zasięgnąć informacji w Polskiej Akcji Humanitarnej, w końcu wesprzeć uchodźców finansowo czy organizacyjnie. Można udostępnić relacje i kontakty do dziennikarzy pracujących w Afganistanie, którzy boją się o swoje życie. Piszecie, że to krytyka na siłę, bo "co innego mogła zrobić Ania". Podpowiadamy: mogła udostępnić rzetelne informacje i odesłać do organizacji zajmujących się finansową pomocą dla Afgańczyków. Albo po prostu zamilknąć. Mogła poczekać i opublikować wartościowy komunikat, który przyniósłby trochę więcej dobrego niż emoji złamanego serca i złożonych dłoni.
Anna Lewandowska jest osobą z potężnymi zasięgami, które można wykorzystać inaczej. I nie chodzi nam o rozliczanie każdej złotówki olbrzymiego majątku Lewandowskich, nie chcemy nawet wiedzieć, komu i jaką kwotą pomogli. Zresztą zwykle i tak robią to po cichu, co jest bardzo chwalebne. Chodzi nam o realną pomoc, wyjście z inicjatywą, o cokolwiek, tylko nie o kolejny post z hashtagiem "Afganistan".
Celebryci bronią się, że wykorzystują swoje zasięgi, by nagłaśniać ważne problemy. Nie, oni ich nie nagłaśniają – to media już dostatecznie nagłośniły problem. Sytuację w Afganistanie relacjonują wszystkie redakcje świata, nie potrzebujemy już "ekspertów" z Instagrama, którzy przy zdjęciu napiszą, że jest tam dramatycznie. Dla nich to taki sam trend jak #ootd czy #nofiltersneeded. Dzisiaj wrzucą zdjęcia z Afganistanu, jutro pokażą luksusy, w jakich mieszkają i odpoczywają na wakacjach.
Dlatego Pudelek radzi: czasami naprawdę lepiej zamilknąć. Nawet jeśli oznaczałoby to, że my nie będziemy mieli o czym pisać.
Dlatego, drodzy celebryci, jeśli chcecie poruszać w swoich mediach społecznościowych tak poważne kwestie, róbcie to w odpowiedzialny i merytoryczny sposób. Jak można pomóc?
Bushra Ebadi, działaczka i badaczka na rzecz pokoju, sprawiedliwości i wykluczanych grup poprzez współprojektowanie inkluzywnych systemów zarządzania i transformacji systemowych, zamieściła serię twittów, w których wyjaśnia, jakie działania można podjąć, a czego nie robić.
Poniżej publikujemy listę organizacji międzynarodowych, które można wesprzeć finansowo: