Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan miesiąc temu doczekali się pierwszej wspólnej pociechy. Mały Henryk z miejsca stał się oczkiem w głowie znanych rodziców, którzy regularnie publikują w sieci zdjęcia ze spędzonych wspólnie chwil. Niedawno para świętowała też pierwszy miesiąc syna "spontaniczną" sesją zdjęciową.
Zobacz: Dumni jak pawie Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan świętują pierwszy miesiąc Henryczka (FOTO)
Radosław Majdan nie ukrywał, że fakt bycia ojcem jest dla niego ogromnym szczęściem. Jak twierdzi jego żona, były piłkarz doskonale radzi sobie z opieką nad malcem i spędza na wspólnych zabawach niemal każdą wolną chwilę. Małgorzata Rozenek jest podobno pod dużym wrażeniem tego, jak mocno jej mąż jest zaangażowany w opiekę nad Heniem.
Do tej pory to głównie Małgosia udzielała wywiadów na temat najnowszego nabytku w "Gangu Majdana", jednak Radek wyraźnie stara się dotrzymać jej kroku. Były piłkarz udzielił właśnie wywiadu Beacie Tadli w ramach programu Onet Rano, gdzie podzielił się swoimi przemyśleniami na temat ojcostwa. Jak sam przyznaje, opieka nad synem jest zadaniem dość wymagającym.
Wszyscy, co mają dzieci, to wiedzą, że, mając małego dzidziusia, nie ma mowy o wysypianiu się, nawet jak jest grzeczny. A Henio jest grzeczny: nie płacze, nie zarywa nocy, ale trzeba go karmić i poświęcać mu czas co trzy godziny. Normalne, że noc jest przerywana - wyznał.
Kolejnym poruszonym tematem była kwestia reakcji internautów na to, że Majdanowie dokumentują swoje codzienne życie w sieci. Jak sam twierdzi, nie przejmuje się krytycznymi uwagami pod ich adresem.
Nie dochodzi do mnie ta krytyka, nie zdaję sobie z niej sprawy. Zawsze ludzi nieżyczliwych odsuwałem od siebie. Jeśli coś jest w naszym życiu wyjątkowe i dla nas powodem do tego, by dzielić się tym szczęściem, to warto. (...) Przede wszystkim jednak to jest nasze szczęście, mamy prawo się nim dzielić, bo to jest bardzo prawdziwe i nie mam zamiaru się z tego nikomu tłumaczyć - powiedział.
Radek postanowił się też pochylić nad tematem ewentualnej przyszłej kariery malca. Jak sam twierdzi, widzi w nim potencjał na bramkarza bądź gitarzystę, a wszystko z racji... szerokiego rozstawu palców.
Małgosia żartowała ze mnie, że jak patrzyłem na jego dłonie, mówiłem: "Patrz, ma szeroki rozstaw palców, to dłonie bramkarza, ewentualnie gitarzysty", więc na wszelki wypadek zapiszę go na lekcje gitary, jak będzie młodym chłopcem. Ale to jest wszystko półżartem, każdy z nas zdaje sobie sprawę, że najważniejsze, by robić w życiu to, co się lubi. Mój syn jest dopiero dzidziusiem, a zastanawiając się, co będzie z nim za parę lat, to mam nadzieję, że odnajdzie swoją pasję i będzie szczęśliwym człowiekiem - stwierdził dyplomatycznie mąż Gosi.
Myślicie, że jego prognozy kiedyś się spełnią?