Radosław Majdan co prawda pojawił się w rodzimym show biznesie już wiele lat temu, jednak nie zawsze mógł poszczycić się dobrą prasą. "Perfekcyjny" wizerunek osiągnął dopiero po płomiennym romansie z Małgorzatą Rozenek, z którą dziś wychowuje trzech synów i relacjonuje codzienność na Instagramie.
Nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan to dziś jedna z najbardziej rozpoznawalnych par. Choć na co dzień to Małgosia częściej rozprawia w mediach o ich życiu, to mąż wyraźnie stara się dotrzymać jej kroku. Teraz, gdy Radek niebawem skończy 50 lat, zebrało mu się na wspomnienia na łamach kolorowej prasy.
W magazynie "Party" ukazał się obszerny wywiad z mężem Małgosi, w którym ten robi swoisty "bilans 50-latka" i otwiera się na wiele tematów. Już na starcie dowiadujemy się, że wiek z piątką z przodu to dla Radka jedynie cyfry, ale nie jest teraz w szczególnie szampańskim nastroju do świętowania. Powodem ma być trwająca agresja Rosji na Ukrainę. Mimo tego stwierdza, że Gonia pewnie szykuje dla niego jakąś niespodziankę i mają nawet wspólne plany.
Wyobrażałem sobie, że zaproszę tłum gości do klubu (...), a potem w ich towarzystwie zdmuchnę pięćdziesiąt świeczek na torcie. Ale ta wizja prawdopodobnie się nie ziści. Ostatnie wydarzenia, wojna w Ukrainie, odebrały mi energię do prawdziwej zabawy. Wiem, że musimy żyć dalej, ale wciąż nie mogę przejść obok tego, co dzieje się za wschodnią granicą, obojętnie. Mimo to mamy już z Małgosią swoje plany - zapewnia.
Chwilę później dowiadujemy się, że Gosia już dwukrotnie wyprawiła mężowi przyjęcie-niespodziankę, a z okazji 50. urodzin zabiera go do Miami na wyścig Formuły 1. Tym razem pojadą sami, co traktują jako "trochę przedłużoną randkę".
Jako para przeszliśmy wiele. Nie wyobrażam sobie, że drugą połowę życia mógłbym spędzić z kimś innym. (...) Małgosia, Henio, Stasio i Tadek są moim szczęściem, inspiracją i motywacją. Cieszę się, że tworzymy wyjątkową rodzinę - twierdzi.
Radek poświęcił żonie jeszcze sporą część rozmowy, wspominając m.in. początki ich znajomości. Zdaje sobie też sprawę z faktu, że niewiele osób wierzyło w prawdziwość ich relacji i wieszczyli rychłe rozstanie.
Wiemy, a tu taka niespodzianka! Jak mogło się nie udać, skoro od pierwszego spotkania wszystko działało? Szybko znaleźliśmy wspólny język, śmialiśmy się z tych samych żartów. W trzecim dniu znajomości powiedziałem Małgosi, że ją kocham, bo w drugim by mi nie uwierzyła. To, co się między nami zadziało, było niewiarygodne. Wiedziałem, że to jest ta osoba. Pamiętam naszą pierwszą randkę. Pojechałem po nią wystrojony, a Małgosia wyszła w dżinsach, luźnej bluzie i skwitowała: "Przecież to nie randka!". Potem zaproponowała, żebyśmy pojechali do mnie. (...) Siedzieliśmy, jedliśmy kolację i śmialiśmy się przez kilka godzin. Nawet przez moment nie było niezręcznie - opowiadał.
W międzyczasie pojawił się też wątek byłych partnerek, z którymi Radek spotykał się jeszcze przed Małgosią. Dziś były bramkarz życzy swoim eks, aby brały z niego przykład i były tak szczęśliwe, jak on teraz.
Każde z tych małżeństw czegoś mnie nauczyło. I każde z nich jest zamkniętym rozdziałem. Już dawno jestem w innym świecie. Moja rodzina wypełnia mi całe życie, nie mam potrzeby rozpamiętywania przeszłości, zastanawiania się, czy jej żałuję, czy nie. Przecież mówienie o tym nie sprawi, że będę mógł coś zmienić. Kiedy mój syn się do mnie uśmiecha, wiem, że wszystkie zdarzenia z mojego życia prowadziły właśnie do tej chwili. Warto było czekać. Mam nadzieję, że obie moje byłe żony są lub będą równie szczęśliwe jak ja jestem teraz w moim małżeństwie.
Jednocześnie dziennikarka poruszyła temat zbliżającego się "półwiecza" w życiu Radosława. Ten twierdzi jednak, że unika podsumowywania swojego życia. Mimo to widzi pewne różnice, nawet jeśli są one dość prozaiczne.
PESEL robi swoje, dlatego, żeby mieć dobrą kondycję, cztery razy w tygodniu chodzę na siłownię. Nigdy nie pozwolę sobie mieć wystającego brzucha czy fałdy tłuszczu. Dla mnie, jako dla byłego sportowca, byłoby to porażką. (...) Niestety zostałem nadgryziony przez ząb czasu i od niedawna noszę okulary do czytania. To są zmiany, które widzę. (...) Zawsze brałem z życia garściami. Miałem czas rock'n'rolla, imprez i zagranicznych wojaży. W moim przypadku ojcostwo przyszło może i późno, ale za to bardzo świadomie.
Podsumowania mają to do siebie, że zwracamy też uwagę na życiowe błędy. Radek jednak zapewnia, że - jakiekolwiek by nie były - wyciągnął z nich lekcję.
Wbrew temu, co się o mnie mówiło, wartościami, którymi kierowałem się w życiu, zawsze były szczerość i prawda. Nawet jeśli popełniłem jakieś błędy, to nie zrobiłem tego z premedytacją. Nie wynikały one z mojej złej woli ani z chęci zrobienia komuś przykrości. Wierzę, że energia świata lub - jak kto woli - karma zawsze do nas wraca.
Przy okazji dowiadujemy się, że wzrusza go bezbronność Henia, a niania rodziny, pani Bożenka, zawsze go karci, gdy chce wyręczać syna w najprostszych czynnościach. O relacjach ze starszymi synami mówi z kolei tak:
Chłopcy mają swojego tatę, którego bardzo kochają, więc od razu było jasne, że nie zamierzam im go zastąpić. Kiedyś Tadziu zapytał mnie wprost: "Radku, kim ty dla nas jesteś?". Odpowiedziałem, też wprost, że przyjacielem, który zawsze mu pomoże, gdy będzie miał problem. [Stanisław i Tadeusz - przyp.red.] mówią do mnie na ty. Przyznaję, że na początku mojego związku z Małgosią dopuściłem się przekupstwa. Dałem Stasiowi dwie pary rękawic piłkarskich w jego rozmiarze, żeby go do siebie przekonać. Z Tadkiem poszło łatwiej. Gdy mnie zobaczył, powiedział: "Fajne masz tatuaże". I już byliśmy kumplami.
Na deser został wątek kryzysu wieku średniego, który bywa dla mężczyzn dość okrutny. Mąż Małgosi nie obawia się jednak, że dotknie to także jego.
Myślę, że kryzys wieku średniego mi nie grozi. Jestem teraz nie tylko mężem, ale także ojcem i to pozwala mi spojrzeć na moje życie z zupełnie innej perspektywy. (...) Czy jest mi przykro, dlatego że kończę 50 lat? Absolutnie nie! Bardziej martwiłem się, gdy kończyłem karierę piłkarską - skwitował.
A Wy czego życzycie Radkowi z okazji "półwiecza"?