Od kilku dni tematem numer jeden w Polsce jest afera w związku ze szczepieniami przeciwko Covid-19. Okazało się, że grupa znanych osób zaszczepiła się poza kolejnością w czasie przeznaczonym przede wszystkim dla pracowników medycznych. Tłumaczyli to tym, że byli przekonani, iż biorą udział w "akcji propagującej szczepienia".
W sprawie jest wiele niewiadomych. Zaszczepieni twierdzą, że akcję koordynował teatr Krystyny Jandy, ona z kolei powołuje się na Warszawski Uniwersytet Medyczny, a ten na Agencję Rezerw Materiałowych i NFZ.
Wśród osób zaszczepionych poza kolejką są m.in. Wiktor Zborowski, Andrzej Seweryn i jego córka Maria Seweryn, Leszek Miller, Edward Miszczak czy Krzysztof Materna.
Okazuje się, że w tym gronie znalazł się również brat Cezarego Pazury, Radosław Pazura. O sprawie opowiedział na antenie Polsat News. Przyznaje, że sam początkowo był sceptyczny wobec szczepień na Covid-19, ale kiedy pojawiła się możliwość skorzystania "poza kolejnością", skorzystał.
Ja sam nie byłem chyba w gronie tych, którzy są przygotowani i otwarci na tę szczepionkę ze względu na moją historię zdrowotną, na mój wypadek. Chciałem się zaszczepić, ale w późniejszym czasie - zobaczyć, jak to inni przyjmują i jak się zachowują po tej szczepionce. Spotkałem się jednak z taką propozycją i musiałem zasięgnąć informacji. Miałem na to tylko kilka godzin. Dla mnie było oczywiste, że sprawa jest czysta - mówi.
Pazura opowiada, że informację o szczepieniu dostał bezpośrednio z WUM, za pośrednictwem MMS-a.
"450 szczepień Agencja Rezerw Materiałowych przekazała do WUM jako dodatkową pulę szczepień etapu zerowego akcji. Dzięki temu szczepienia rozpoczęto jeszcze w tym roku (...)". To promocja, która miała ruszyć po 7 stycznia - wyjaśnia.
Radek nie widzi nic złego w tym, że część osób - w tym jego - zaszczepiono poza kolejnością.
Nie rozumiem całego zamieszania. Nie mam poczucia, że kogokolwiek wyparłem z kolejki, raczej mam poczucie, że jestem tym, kto został wybrany, żeby dobrze promować całą akcję szczepień, żeby to było wiarygodne i miało sens.
Pazura przyznał też, że nie zmieniłby decyzji o zaszczepieniu się.
Oczywiście, że nie żałuję i jestem wręcz zdumiony tym, co się wydarzyło i tym, że moja otwartość na promowanie tych szczepień wywołała taką reakcję. To jest tak, jakby wejść do sklepu, kupić telewizor, mieć paragon na to, a potem okazuje się, że ten telewizor jest kradziony. Ja paragon mam w ręku, natomiast państwo skupiają się na mnie jak na kimś, kto jest głównym winowajcą.
Proszę się opamiętać, na litość Boga! My też jesteśmy ludźmi, co zrobiliście z nami? Zgłoszono się do nas z propozycją, mamy na to dokumenty. Nie jestem ani jasnowidzem, ani kimś, kto ma przewidzieć sytuację. Chcę się angażować i brać udział w akcjach, które mogą pomóc ludziom - podkreśla.
Jak wynika z informacji, do których dotarł portal wPolityce.pl, poza kolejką miał się zaszczepić również Mariusz Walter, współzałożyciel i były prezes Grupy ITI i TVN. Biznesmen nie chce jednak o tym mówić.
Nie dementuję, nie potwierdzam. Nie czuję się na tyle winnym, żebym rozważał, jak się powinienem zachować - powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl.