Historia Tomasza Komendy wstrząsnęła całą Polską. Mężczyzna w wieku zaledwie 23 lat został niesłusznie skazany za gwałt i morderstwo 15-letniej dziewczynki. Dopiero w 2018 roku wyszło na jaw, że w toku śledztwa w jego sprawie pojawiły się liczne zaniedbania. W efekcie Komenda został uniewinniony przez Sąd Najwyższy i po 18 latach mógł opuścić zakład karny.
Dziś Tomasz Komenda stara się ułożyć sobie życie na nowo, jednocześnie walcząc o zadośćuczynienie za bezpowrotnie utracone lata. Niedawno, podczas premiery filmu opowiadającego o jego przejściach, Tomasz oświadczył się swojej ukochanej, Annie Walter. Para oczekuje również narodzin swojego pierwszego potomka.
Mimo starań Komendzie ciężko jest zapomnieć o latach, które spędził w celi. W wywiadach mężczyzna wielokrotnie podkreślał, że pobyt w więzieniu był dla niego prawdziwym koszmarem - przez który trzykrotnie (!) próbował odebrać sobie życie. Ostatnio w szczerej rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz wspominał także, że jego szokująca historia poważnie utrudnia mu podjęcie pracy zawodowej - po wyjściu na wolność Komenda pracował w myjni samochodowej, niestety z czasem stał się dla pracodawcy niemalże "atrakcją", mającą skutecznie przyciągać klientów.
Jestem dwa i pół roku na wolności i cały czas jestem nalepką (...) Prosiłem pracodawcę, żebym nie był wizytówką tego miejsca. Ale dla niego liczył się zysk, a nie to, jak ja się czuję, więc się zwolniłem. To nie pierwszy raz, kiedy tak próbowano mnie wykorzystać. Tak jest od pierwszego dnia na wolności - wyznał.
Kiedy rozeszło się, gdzie pracuję, ludzie zaczęli tam masowo jeździć, żeby mnie zobaczyć. I jak się okazało, że przyciągam klientów, to nie wolno mi było zejść ze stanowiska, nawet żeby iść do łazienki. Musiałem się pytać pana kierownika, czy mogę zjeść śniadanie, zrobić sobie kawę, zapalić papierosa. Nic mi nie było wolno. Nieraz musiałem uciekać, żeby skoczyć do toalety, bo szef chciał, żebym przez dziesięć godzin był na swoim miejscu i pokazywał się ludziom. Inni mogli sobie schodzić ze stanowiska, kiedy chcieli, a ja musiałem się ze wszystkiego spowiadać. Często nie dostawałem zgody, na przykład, żeby iść po kawę. Tłumaczono mi, że jest za dużo pracy. Inni mogli bez problemu - wspominał w rozmowie z Wirtualną Polską.
Okazuje się, że liczne zawodowe trudności na drodze Tomasza Komendy poruszyły Rafała Collinsa. Znany miłośnik motoryzacji postanowił więc za pośrednictwem Instagrama zaproponować mężczyźnie pracę.
Zszokowała mnie wypowiedź Tomka Komendy o tym, że na myjni pracodawca go wykorzystywał... Niewiarygodne... Sam wiem, jak to jest, byłem wykorzystywany przez pracodawcę podczas pracy na zmywaku. Tomku, nie znamy się i nie mam do ciebie kontaktu, wobec czego napisze tutaj z nadzieją, że wiadomość do ciebie dotrze - czytamy we wpisie jednego z braci Collins.
Chcę ci zaoferować spokojną, legalną, przyjemną i uczciwie opłaconą pracę, u nas zawsze dodatkowa para rąk się przyda, a ktoś taki jak ty zasługuje przynajmniej na...spokój i porządną robotę. Zapraszam do nas - napisał.
Klasa?
Zobacz również: Bracia Collins szczerze o TRAUMATYCZNYM dzieciństwie. "W domu była agresja. Wiemy, co to znaczy być głodnym"