Kilka dni temu media obiegły wieści o tym, że religijny program "Rodzinny ekspres" znika z anteny TVP. Format pojawił się w ramówce publicznego nadawcy w 2017 roku, a jego prowadzącym od początku był Rafał Patyra, niegdyś mocniej związany z redakcją sportową stacji. Celem programu miało być "pomaganie rodzinom w głębszym przeżywaniu istoty rodzinności w duchu chrześcijaństwa". Niedawno dziennikarz pożegnał się jednak z widzami na dobre.
Nasz program dojechał do swojej stacji końcowej. 284. odcinek był jednocześnie ostatnim. To był wyjątkowy czas, to była wielka wartość i piękna podróż - ogłosił.
Mroczna przeszłość Rafała Patyry z TVP. Zdradził żonę i doczekał się dziecka z kochanką
Jak to zwykle bywa, wieści o tym, że "Rodzinny ekspres" dojechał na stację końcową, skłoniły media do wspomnienia o dość kontrowersyjnej przeszłości Patyry. Ten nie ukrywał bowiem, że ma za sobą trudny czas, przez który przeszedł właśnie dzięki wierze. Zacznijmy jednak od początku, czyli od tego, że kobiety zawsze miały być jego słabością. Tak przynajmniej mówił w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
W mojej pracy sporo się dzieje, szybko pojawiają się duże pieniądze, spotyka się piękne kobiety. One były moją słabością... - przyznał.
Okazuje się, że wspomniana słabość niemal doprowadziła jego relację z żoną do ruiny. Kilkanaście lat temu żonaty dziennikarz wdał się w romans, którego efektem była pozamałżeńska ciąża. Nazwana w wywiadzie "tamtą kobietą" kochanka urodziła córkę, a Patyra nie wiedział, w którą stronę powinien się teraz zwrócić.
Nie wiedziałem, w którą stronę iść. Jedni znajomi doradzali, żebym odszedł do tamtej kobiety. Inni, żebym został z rodziną. Przeciąganie liny, rozważanie wszystkich za i przeciw trwało jakieś trzy lata. Kiedy sobie myślałem, że odejdę do tamtej kobiety i będę odcięty od sakramentów, bardzo mnie to bolało - twierdzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tu właśnie wkroczył Bóg, który, jak utrzymuje Rafał, pomógł mu w uporządkowaniu swojego życia.
Byłem na dnie psychicznym i emocjonalnym. Aż w końcu zawołałem do Boga: "zajmij się tym, bo sam sobie nie poradzę. Zrób ze mną, co chcesz!". I Pan Bóg wziął sprawy w swoje ręce - ogłaszał.
Rafał Patyra zdradził żonę i wpadł z kochanką. Mówi, co usłyszał wtedy od żony
Małżeństwo dziennikarza wisiało na włosku. Gdy wydawało się, że nic już z tego nie będzie, jego żona postanowiła rozmówić się z pewnym duchownym. Dziś twierdzi, że dzięki wierze i przebaczeniu udało im się uratować ich związek. Usłyszał wtedy od żony:
Słuchaj, jestem przekonana, że wszystko dobrze się skończy. Wiem, że idziemy jeszcze pod górę, ale widzę już szczyt tej góry, a tam świeci słońce.
Postawa żony mocno go zaskoczyła, ale przyznał jej rację. Potem pojechali razem do Częstochowy i w bliskich relacjach z Bogiem pozostają do dziś.
Wiedziała, że trzeba ratować to małżeństwo, walczyć o nie, mimo wszystkich ran, jakie jej zadałem. Pewnego dnia zaproponowała mi, żebyśmy razem pojechali do Częstochowy na spotkanie Wspólnoty Mamre. Z pomocą Boga zacząłem wychodzić z kryzysu - przyznaje.
Patyra doczekał się z żoną łącznie czwórki dzieci: syna i trzech córek. Nie należy jednak zapominać o piątej pociesze, która była efektem wspomnianego romansu. W momencie wywiadu dla "Dobrego Tygodnia" Patyra wspominał, że z nastoletnią dziś córką nie ma najlepszego kontaktu, a ona sama miała mu w pewnym momencie oświadczyć, że nie chce się z nim widywać.
Córka ma 13 lat, jest pod wpływem mamy i babci, a to nie są osoby mi przychylne. Półtora roku temu powiedziała mi, że nie chce się ze mną spotykać. Mogę tylko od czasu do czasu zadzwonić, na przykład z okazji urodzin albo imienin. Dla niej te rozmowy nie są przyjemnością, we mnie natomiast pozostawiają niedosyt.