Wciąż nie milkną echa rezygnacji z wyścigu o prezydenturę wicemarszałek Sejmu, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Przypomnijmy: pierwotnie głosowanie na prezydenta miało się odbyć 10 maja, jednak ze względu na panującą pandemię koronawirusa wybory musiały zostać przesunięte (ich termin wciąż pozostaje niewiadomą). Pogłoski o wycofaniu się z walki o fotel prezydencki Kidawy-Błońskiej krążyły w kuluarach już od jakiegoś czasu, nikt jednak do końca nie wierzył w to, że posłanka podejmie tak radykalny krok, dopóki sama nie poinformowała o tym mediów.
Kilka godzin po ogłoszeniu sensacyjnych wieści Koalicja miała poinformować o wyborze nowego reprezentanta w wyborach, który zastąpi Małgorzatę. Plotkowano, że na miejsce 63-latki wejdzie najprawdopodobniej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski lub były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Ostatecznie wybór padł na Trzaskowskiego.
Dla Platformy Obywatelskiej oznacza to, że po podpisaniu przez Andrzeja Dudę ustawy o wyborach "hybrydowych" konieczna będzie nowa zbiórka 100 tys. podpisów pod nową kandydaturą. Dodatkowo Trzaskowski (jeśli wygra wybory) będzie zmuszony do rezygnacji z fotela prezydenta miasta - w jego miejsce najprawdopodobniej zostanie wyznaczony komisarz, aż do czasu wyboru nowego prezydenta Warszawy.
Dobry wybór?