Niepokojące doniesienia o pogarszającym się stanie zdrowia Jerzego Stuhra zaczęły pojawiać się w mediach już w 2011 roku. Wtedy też jeden z najpopularniejszych polskich aktorów musiał stoczyć walkę z nowotworem przełyku, którą szczęśliwie udało mu się zwyciężyć. Pięć lat później wykładowca krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych trafił do szpitala z podejrzeniem zawału, co ostatecznie okazało się częstoskurczem wywołanym niedrożną tętnicą.
Niestety, na tym problemy zdrowotne gwiazdora się nie skończyły. Z niedzieli na poniedziałek legenda polskiego kina musiała po raz kolejny poddać się hospitalizacji. Jak poinformował przyjaciel Stuhra, Jerzy Radziwiłowicz, podał do wiadomości, że przyczyną złego stanu aktora jest udar mózgu. We wtorek w rozmowie z Radiem Zet tę informację potwierdził Maciej Stuhr i dodał, że jego ojciec "powoli wraca do siebie".
Choć informacja o stanie zdrowia aktora wywołała powszechne poruszenie, okazuje się, że nie wszyscy przejęli się jego losem. Ba, popularny dziennikarz Rafał Ziemkiewicz zasugerował, że przez swoje lewicowe poglądy polityczne Stuhr zasłużył sobie na los, który go spotkał (!). W poniedziałkowym programie TVP Info W tyle wizji współprowadzący kpił sobie z artysty i jego stanu zdrowia, czym ściągnął na siebie falę krytyki.
Poszły takie wiadomości, których przez delikatność się nie wrzuca w obieg publiczny, że jeden ze sławnych aktorów starszego pokolenia słynący z zajadłości antypisowskiej wylądował tej nocy wyborczej w szpitalu - powiedział Rafał Ziemkiewicz, dodając, że "prawdopodobnie miało to związek z wynikiem wyborów".
Na koniec Ziemkiewicz odniósł się do podejrzenia udaru mózgu Jerzego Stuhra i przywołał Tomasza Lisa, który również, w 2019 roku przeszedł incydent mózgowo-naczyniowy.
Niech to też będzie przestrogą dla tych, co jak Tomasz Lis dali się podniecić tym TVN-om - stwierdził Ziemkiewicz.
Myślicie, że Ziemkiewicz powinien ponieść konsekwencje swoich obrzydliwych słów?