Jeżeli chodzi o kwestię środków służących do promocji własnej osoby, dziś zdaje się, że nie istnieją żadne granice. Dowodzą temu poczynania wielu sfokusowanych na zdobywaniu rozpoznawalności i zarabianiu pieniędzy twórców internetowych, którzy dla popularności są w stanie zrobić niemal wszystko.
Zobacz: OSZUSTWA INFLUENCERÓW UJAWNIONE! Wykupione lajki, atrapy odrzutowców i wakacje, których nie było...
Coraz większą desperację zauważyć można także w środowisku artystów, którzy w coraz to dziwniejszy sposób próbują zwrócić na siebie uwagę.
Pomysłu na to, jak o sobie przypomnieć, nie miał już najwyraźniej i Tymek. Autor odtworzonego jak dotąd ponad 150 milionów razy hitu "Język ciała" w środę zamieścił niepokojący wpis, w którym czytamy o nim jako o... osobie zmarłej.
Tymek - urodzony 28 października 1994 roku w Opolu, polski twórca utworów muzycznych i autor tekstów. Działał pod pseudonimem Tymek od stycznia 2017 roku do wczesnych lat 20 XXI wieku - zaczyna się post z niepublikowanym dotąd wideo z Tymkiem w roli głównej.
Następnie czytamy, jakoby Tymoteusz Bucki, bo tak nazywa się raper, zginął w środę w wyniku wypadku drogowego (?):
Zmarł w wypadku motocyklowym w wieku 27 lat 5 stycznia 2022 roku w Puerto de la Cruz - dowiadują się z pewnością skonsternowani fani Tymka, którzy w dalszej części posta zostają poinformowani o jego zaplanowanej na kwiecień nowej płycie, jednak w taki sposób, jakby był to już fakt dokonany:
Na Teneryfie 1 kwietnia 2022 roku ukazał się jego pośmiertny album "Odrodzenie".
Co ciekawe, opisano także to, co ma zdarzyć się dopiero w następnym roku:
W 2023 roku zostały opublikowane kolejne utwory na rzecz fundacji Vestige - czytamy.
Jedno jest pewne: artysta żyje, ma się dobrze, a post jest zabiegiem, który ma wypromować jego długo zapowiadany nowy krążek. O "pośmiertnym" wpisie 27-latka rozpisują się też portale hiphopowe, które nazywają zapowiedź muzycznych nowości od niego między innymi "nietypową informacją prasową".
Naprawdę wyszło tak oryginalnie i zabawnie?
Przypominamy, że to nie pierwszy raz, gdy ktoś znany "żartuje" ze swojej śmierci. Niespełna rok temu w podobny sposób napisała o sobie w sieci Esmeralda Godlewska. Esmeralda Godlewska WOŁA O POMOC, publikując WŁASNY NEKROLOG. Czym się to skończyło, chyba nie musimy przypominać...