Ewa Minge to prawdopodobnie jedna z niewielu polskich projektantek, które rzeczywiście zrobiły karierę poza granicami kraju. Oprócz wielu sukcesów zawodowych od lat jest też zaangażowana w liczne akcje charytatywne oraz założyła swego czasu fundację Black Butterflies, która wspiera osoby walczące z rakiem i ich rodziny. Pod tym względem wiele osób publicznych mogłoby niewątpliwie brać z niej przykład.
Zobacz też: Refleksyjna Ewa Minge wspomina młodość i pokazuje zdjęcie sprzed 30 lat: "Młoda, piękna i naiwna"
Projektantka jest też wyjątkowo aktywna w mediach społecznościowych, gdzie chętnie komentuje bieżące wydarzenia w polskim show biznesie. Minge nie boi się otwarcie krytykować rodzimych celebrytów oraz odnosić do najgłośniejszych medialnych afer. Jeszcze niedawno sama była bohaterką jednej z nich, jednak od tego czasu ona i Michał Figurski zdążyli już sobie wybaczyć.
Teraz z okazji nowego roku Ewa Minge postanowiła popełnić niezwykle refleksyjny wpis. Dotyczy on realizacji marzeń, które projektantka porównała do trudów macierzyństwa. Minge przyznaje, że jej zdaniem obie te sprawy mają ze sobą wiele wspólnego.
"Życie jest kombinacją bólu i szczęścia. W takiej kolejności. Kobiety wiedzą, to najlepiej, te kobiety, które urodziły swoje największe szczęście - dziecko. Nasze marzenie są jak nasze dzieci. Wpierw projekt w głowie i intensywne planowania, choć zdarza się jak z ciążą... Przy okazji przyjemności, niespodzianka... Ale i tak urodzić, to później trzeba. Ten kto nie doświadczył bólu, ten nie ma pojęcia, czym jest ugasić go i przenieść na półkę z trofeami"- pisze projektantka.
W dalszej części wpisu Ewa Minge filozoficznie rozważa, czy faktycznie każde marzenie warte jest poświęcenia czasu i energii.
"Czy każde marzenie przynosi szczęście? Czy każde warte jest drogi, którą trzeba pokonać, wartości i ludzi, których musimy poświęcić? Nie, nie każde. Bywają marzenia, które stają się przekleństwem, jak dotyk króla Midasa. Bywa po nich bogato i na wysoki połysk, ale chłodno i bardzo samotnie. Bywają także takie, które zatracają nas w dążeniu i upragniony cel staje się początkiem klęski".
Na koniec projektantka zdecydowała się na specyficzne porównanie, w którym zestawiła "mniej udane marzenie" z kalekim dzieckiem. Jej zdaniem to właśnie takie sytuacje są dla nas największym testem.
"Nie wyrzucajmy też tych naszych wyszczerbionych, mniej udanych marzeń. Kalekie dziecko bywa większym darem i nauczycielem miłości, wytrwałości, siły od tego tak doskonale udanego. Z marzeniami jest podobnie. Wychować takie marzenie na dorosły, dojrzały, świadomy cel, wymaga potężnej pracy i doświadczenia, a to zdobywa się w boju. Marzeń kochani się nie spełnia, je trzeba zrealizować. Powodzenia w nowym 2020 roku" - zakończyła.
Zgadzacie się z nią?