Trzeba przyznać, że Ewa Minge jako jedna z nielicznych polskich projektantek odniosła spory sukces za granicą. Mimo to przez wiele lat w mediach mówiło się głównie o jej wyglądzie. Celebrytka postanowiła nawet sądownie udowodnić, że nie miała, żadnej operacji plastycznej. Wiele razy też tłumaczyła, że jej rysy twarzy są w dużej mierze efektem walki z chorobą (Minge cierpi na wrodzoną wadę wątroby). Ostatnio doświadczoną przez życie gwiazdę wzięło na wspominki i postanowiła pokazać fanom, jak wyglądała 30 lat tramu.
Tak, to ja. Młoda, piękna i naiwna. Piękna duszą nie ciałem, choć i to miało parametry i gęstość skory do pozazdroszczenia. Miałam wtedy prawie 30 lat mniej, tańczyłam z moim pierworodnym, tańczyłam z życiem, z marzeniami. Ileż było we mnie zadziornej odwagi, ile ideałów... ile wiary, nadziei... miłości. Co z tego zostało? Wszystko... Tylko wyszczerbione, poranione , grube w blizny i twarde od uderzeń losu. - wyznała na Instagramie Ewa Minge.
Po namyśle projektantka stwierdziła, że obecnie jej uroda "jest bardziej wyważona, bo z mniejszym natężeniem emocji".
Młodość też jest, bo ona nigdy nie mija, uroda bardziej wyważona, bo z mniejszym natężeniem emocji, w tonacji lutni pana, refleksyjna i mniej potrzebująca splendoru. Może przydałoby się także mniej ciężkich doświadczeń po drodze i lżejsze problemy do rozwiązywania, ale moje osobiste powiedzenie: to wielcy ludzie dostają wielkie problemy od losu, bo mniejszych, by nie zauważyli. (...) Życie nasze to wybuchy mniej lub bardziej planowane ale sprowadza się ono przeważnie do pola minowego. Tańczmy póki gra nam lekka muzyka, kiedy romantyzm wygrywa z powinnością . Bo jak już wymyślimy być wielkim człowiekiem, to dopadną nas równie wielkie problemy - dodała.
Poznajecie Ewę Minge na zdjęciach sprzed 30. lat?