Obecnie Maja Bohosiewicz bardziej niż jako aktorka kojarzyć nam się może jako instagramerka, a nawet influencerka. Jej profil na Instagramie śledzi już bowiem ponad 400 tysięcy użytkowników. Bohosiewicz należy do grona tych celebrytów, którzy raczą fanów obszernymi relacjami z dnia codziennego, pokazując przy tym swoje "zwykłe" życie. Oczywiście, nie brakuje też reklam, a od czasu do czasu Maja pokusi się nawet o głębszą refleksję, co też wydarzyło się teraz.
Jak wiadomo, sława czy w tym przypadku bardziej rozpoznawalność niesie za sobą nie tylko pozytywne aspekty. Prawie pół miliona obserwujących na Instagramie równa się niestety nieunikniony hejt. Bohosiewicz jednak nie przechodzi wobec tego tematu obojętnie. Gdy pod jednym z jej ostatnich zdjęć internautka zarzuciła jej "nieestetyczne eksponowanie dekoltu", Maja nie czekała z kontrą. Później jednak zdecydowała się na obszerniejszy wywód w tym temacie.
"Nie wiem, czy istnieje ogólnie przyjęta granica między wyrażaniem opinii, a hejtem, ale chyba po prostu każdy musi ją wyznaczyć sam. Nie tylko będąc użytkownikiem social mediów, ale też tak na życie, po prostu. (...) Muszę też liczyć się z tym, że skoro coś pokazuje to inni będą to oceniać, o tym mówić, mogą coś opacznie zrozumieć, czy po prostu inaczej patrzeć na daną sprawę. Nauczyłam się już, że nie mogę żartować w cyniczny sposób, bo są ludzie którzy biorą wszystko zbyt dosłownie" - zaczęła.
Następnie przeszła do sedna, gdzie wyznała, że tak naprawdę interesuje ją tylko krytyczna opinia jej najbliższych i to wówczas, gdy pojawia się ona na jej prośbę. Jeżeli chodzi natomiast o opinie internautów, owych po prostu sobie nie życzy...
"Chciałam wam powiedzieć, że to konto to jest „mój dom”, do którego was zapraszam! Bardzo serdecznie. Będę was tu gościła, będzie kawka i ciasteczko, będzie i wesoło i smutno, ale w moim domu panują moje zasady i ja stawiam granice. Nie wchodź na stół i nie s.aj mi swoim smutkiem, głupotą, zazdrością, nie komentuj moich mebli, nie pluj na mojego męża ani do cholery nie mów mi czy mam ściąć grzywkę. Też zauważam, że masz okropny blond, fatalne nogi, twój mąż to jełop i źle układasz sztućce (naucz się w końcu, że brzuszki noży kierujemy w stronę talerza) ale powiem ci to dopiero kiedy zapytasz: Maja, a co myślisz o... I taką też do ciebie mam prośbę. Przychodź, wpadaj, pogadajmy, pośmiejmy się i proszę nie układaj mi w półkach w łazience".
Ma rację czy jednak tym razem trochę się zagalopowała?