Pandemia koronawirusa raz na zawsze odmieniła codzienność wielu Polaków. Liczba zakażonych i ofiar w naszym kraju wciąż rośnie, a władze każdego dnia apelują, aby jak najrzadziej opuszczać cztery ściany i zachować wszelkie środki ostrożności. Choć kilka dni temu premier Morawiecki nieco złagodził dotychczasowe obostrzenia, to nikt chyba nie ma wątpliwości, że powrót do dawnej rzeczywistości będzie niezwykle trudny.
Koronawirus jest jednocześnie jednym z najbardziej nośnych tematów ostatnich lat. Nic zatem dziwnego, że na temat panującej w świecie epidemii chętnie wypowiadają się nie tylko specjaliści, lecz także dziennikarze i celebryci. Jedną z takich osób bez wątpienia jest Monika Zamachowska.
Przypomnijmy: Przejęta Monika Zamachowska w maseczce wyrusza na ślub przyjaciół: "To będzie naprawdę CIEKAWE doświadczenie" (FOTO)
Złotousta Monika przebywa obecnie na przymusowym bezrobociu, dlatego nie marnuje ostatnio żadnej okazji, aby wyrazić swoje zdanie na rozmaite tematy. Tym razem dziennikarka zgodziła się na rozmowę z Faktem, w której opowiedziała między innymi o tym, jak upływa jej czas podczas domowej kwarantanny.
Kwarantanna mija mi zaskakująco dobrze. Mamy chwilę dla siebie z mężem i dzieciakami. Mamy codziennie wspólny obiad. Gramy z mężem w karty, scrabble, kości. Oczywiście to ma złe swoje strony, bo ile można? W pewnym momencie człowiekowi denko trochę odbija, ale ja to lubię - wyznała w wywiadzie dla tabloidu.
Żona Zbyszka nie zapomniała też napomknąć o tym, że przez koronawirusa jej rodzina może wkrótce przeżyć kryzys finansowy. Na szczęście uspokaja wszystkich zmartwionych o jej los i twierdzi, że jest przygotowana także na taką ewentualność.
Mój mąż jest pracoholikiem i nigdy go w domu nie było. Ja mam przerwę wywołaną bezrobociem, więc siłą rzeczy też jestem, ale cieszę się, że z nimi. W pewnym momencie zabraknie nam pieniędzy, ale ja mam na szczęście bardzo duży debet na koncie, także na razie jest okej - powiedziała, a wszyscy odetchnęli z ulgą.
Oprócz tego Monika kolejny raz podzieliła się ze światem przemyśleniami na temat pracy w paśmie śniadaniowym Telewizji Polskiej. Dziennikarka uważa, że spędziła tam zdecydowanie zbyt wiele czasu i kolejny raz potwierdza, że nie jest to prestiżowe zajęcie. Przyznała też, że od czasu zwolnienia z TVP nie oglądała swojego dawnego programu ani razu.
Żałuję, że za długo siedziałam w śniadaniówce. To jest mało ambitna działka, moi drodzy. Bardzo mi przykro to wam powiedzieć. Prawdziwego dziennikarza telewizyjnego stać na więcej. (...) Bycie panią ze śniadaniówki nie da nikomu prestiżu. (...) Ale rozumiem, że każdy orze jak może. Sama nie rezygnowałam. Pewnie gdyby mnie nie wywaliliby, siedziałabym tam dalej. (...) Nie obejrzałam "Pytania na śniadanie" odkąd mnie tam nie ma. To się już nie zmieni. Szkoda mi dnia. Mamy teraz z mężem luksus, że wstajemy trochę później, czyli ok. 9:30. A o tej porze, czyli ok. 10.00, w śniadaniówkach to już jest "dno dna" i tylko tzw. lifestyle, który w ogóle mnie nie kręci - czytamy.
Przy okazji Fakt postanowił nam przypomnieć, że Monika pracowała kiedyś w jednym programie ze swoim mężem, Zbigniewem Zamachowskim. Nie wiemy, jak Zbyszek, ale Monika podobno wspomina ten czas raczej mało entuzjastycznie.
Zbyszek się w tej pracy męczył. On jest nocnym markiem. Nie lubi wstawać rano, nie lubi rozmawiać na czas i nie lubi, jak się go pogania. Gdy nasz wydawca mówił nam do ucha "minuta i koniec", to dla niego to była męka, którą widziałam na jego twarzy. Nie było to przyjemne doświadczenie. To było coś, na co Zbyszek się zgodził, żebym mogła wrócić po trzyletniej przerwie do TVP. Zrobił to dla mnie. Jestem mu za to wdzięczna - twierdzi.
Chcielibyście, żeby Monika wkrótce ponownie witała Was o poranku ze szklanego ekranu?