Michał Wiśniewski był swego czasu jedną z największych gwiazd w Polsce. W ciągu trwającej ponad 26 lat medialnej kariery wokalista wielokrotnie udowodnił, że rewolucje w życiu bynajmniej nie są mu obce. Tym samym Michał ma za sobą liczne skandale, kilka wyjątkowo medialnych małżeństw, a nawet ogłoszenie bankructwa.
Choć zapewne nie jest to dla niego powód do dumy, to Michał Wiśniewski ma za sobą również wieloletnie zmagania z uzależnieniem od alkoholu. Co prawda dziś wokalista może się pochwalić imponująco długim okresem abstynencji, jednak nigdy nie ukrywał, że powstrzymanie się od konsumpcji wysokoprocentowych trunków jest nie lada wyzwaniem. Temat swojego alkoholizmu poruszył kolejny raz w wywiadzie z Plejadą.
Ja jestem zaszyty, więc nie grozi mi teraz topienie smutków w alkoholu. Ale dla innych ludzi, którzy mają problemy z piciem, to może być trudny czas. Ja nie piję od sześciu lat - przyznaje Michał w rozmowie z portalem.
Jednocześnie lider Ich Troje zdobył się na wyznanie, że zdarza mu się zrobić sobie "przerwę" od abstynencji w czasie, gdy kończy mu się "wszywka". Twierdzi jednak, że ten sposób walki z nałogiem okazał się dla niego najskuteczniejszy.
Jak kończy mi się "wszywka", to trochę popiję, ale generalnie teraz mam spokój do września. Ja sobie bez tego po prostu z tym nie radzę, każdy ma swój sposób na tę walkę - mówi.
Oprócz tego Michał słusznie przyznaje, że żadna "wszywka" nie jest w stanie całkowicie wyleczyć go z alkoholizmu i dużo zależy od indywidualnych predyspozycji i woli walki.
Ta furtka jest zawsze otwarta. To nie jest tak, że terapia prowadzi do tego, że furtka jest na zawsze zamknięta. Alkoholik zostaje na zawsze alkoholikiem, tylko suchym... Jeśli ma dużo szczęścia. Jeśli nie ma, to ma nawroty. Ja tak mam pomiędzy wszywkami. Oczywiście byłoby fajniej zrozumieć, czym jest ta choroba i nie pić w ogóle, ale ja tak nie potrafię. Nie potrafię kontrolować picia. Jak piję, to piję - wyznaje smutno.
Oprócz tego dowiadujemy się, że wokalista ma ludziom za złe to, że po latach wciąż wytykają mu przewinienia z przeszłości. Sądzi jednak, że jeśli ktoś nauczył się czegokolwiek na jego błędach, to może to uznać za swój sukces.
Niestety wiem, że społeczeństwo szufladkuje ludzi i ja będę zawsze tym, który miał milion żon, narobił mnóstwo dzieci i był alkoholikiem. Jednak jeżeli chodzi o nałóg, to jest bardzo nieodpowiedzialne o tym nie mówić. Nie jest to fajny "znak firmowy" dla mnie, ale jeżeli kilkadziesiąt osób zaszyło d*psko i wygrało życie dzięki temu, że ja o tym powiedziałem – to było warto - przyznaje Wiśniewski.