Remi Lucidi był dobrze znany internautom. Francuz posługujący się w mediach społecznościowych pseudonimem "Enigma" nielegalnie uprawiał wysokościową wspinaczkę, co dokumentował na mrożących krew w żyłach nagraniach. Nie zdobywał jednak szczytów górskich, a wieżowce i drapacze chmur. W swojej karierze przemierzał cały świat. Kilka lat temu zawitał nawet do Warszawy.
Mężczyzna zmarł tragicznie, próbując zdobyć kolejny drapacz chmur. Jako cel postawił sobie wysokościowiec Tregunter Tower w Hongkongu. Zjawił się na miejscu pod pretekstem odwiedzin znajomego na 40. piętrze. W rzeczywistości planował jednak nagrać nowy film.
Remi Lucidi nie żyje. Zginął w Hongkongu
Remi Lucidi był znany nie tylko z tego, że wspinał się na nietypowe budowle. Robił to też bez zabezpieczenia. Nie wiadomo, co tym razem poszło nie tak. Doniesienia mediów wskazują jednak na to, że mężczyzna napotkał po drodze jakieś komplikacje.
Po dotarciu na wysokość 68. piętra zapukał w okno. Po drugiej stronie zauważyła go pokojówka. Zanim jednak zdążyła wezwać pomoc, Francuz spadł i zginął miejscu. Policja przyjechała pod kompleks budynków Tregunter Tower już po wypadku.
Ostatnie zdjęcie na instagraowym profilu Remiego zostało wykonane właśnie w Hongkongu. Po tym, jak media podały wiadomość o jego śmierci, w komentarzach zaczęły pojawiać się kondolencje. Nie brakuje też słów krytyki. Internauci twierdzą, że uprawiając tak niebezpieczny "sport", Francuz od dawna igrał z życiem.
Co za głupi sposób na śmierć i zasmucenie rodziny; Poszedł drogą, którą wybrał, niestety ludzie, którzy kochają dreszczyk emocji, nie myślą o ludziach, których zostawiają; Żył pełnią życia. Niewielu może to powiedzieć - czytamy pod zdjęciem.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy i gdzie odbędzie się pogrzeb Remiego. Transport ciała na drugi koniec świata jest kosztownym przedsięwzięciem. Część internautów wyraziła już jednak gotowość do przekazania finansowego wsparcia dla rodziny zmarłego.