Renata Dancewicz na szklanym ekranie zadebiutowała w latach 90. Szerszej publiczności dała się poznać w serialu Radio Romans, a także dzięki roli Krysi w kultowym filmie Pułkownik Kwiatkowski, gdzie wystąpiła u boku Marka Kondrata. W 2006 roku wystąpiła w Tańcu z Gwiazdami, gdzie ostatecznie zajęła 6. miejsce.
Znana z odważnych scen aktorka od kilku lat stroni jednak od funkcjonowania w polskim show biznesie. Na próżno też szukać gwiazdy w hitowych produkcjach filmowych. Renata Dancewicz od kilku lat trzyma się roli Weroniki Wilk w "Na Wspólnej".
Obecnie bardziej niż z nowych ról aktorka znana jest ze swoich poglądów. Gwiazda od lat jest feministką wspierającą społeczność LGBT+. Aktorka otwarcie krytykuje Kościół katolicki, nie ukrywając, że planuje wkrótce dokonać apostazji.
W najnowszym wywiadzie Dancewicz wróciła wspomnieniami do początków kariery, która w dużej mierze była zdominowana przez jej urodę. W latach 90. Dancewicz okrzyknięto symbolem seksu, przez co otrzymywała sporo rozbieranych ról. Okazuje się, że zachwyt nad ciałem aktorki nie do końca podobał się Renacie. W rozmowie z Plejadą gwiazda została zapytana wprost, czy nazywanie jej "symbolem seksu" brzmi dla niej jak komplement, czy jest wręcz odwrotnie.
Myślę, że tylko kretynka cieszyłaby się z tego, że jest odbierana wyłącznie przez pryzmat seksualności. Ja tego w ogóle nie rozumiałam. Tym bardziej że w latach 90. praktycznie wszystkie młode aktorki miały rozbierane sceny w filmach. Nie mam pojęcia, dlaczego padło akurat na mnie i zostałam w ten sposób "wyróżniona" - tłumaczy Dancewicz.
52- letnia aktorka zwróciła uwagę na seksizm, którego doświadczała od samego początku kariery. W latach 90. tematem, o którym rozpisywali się dziennikarze i krytycy były między innymi piersi aktorki...
Pamiętam, że po festiwalu w Gdyni Piotr Gadzinowski napisał w "Nie", że to było wyjątkowo nieudane wydarzenie, które kosztowało podatników ileś milionów złotych, a jedyne, co było warte uwagi, to przecudnej urody cycki Renaty Dancewicz - powiedziała w wywiadzie aktorka.
Nawet przeprowadzająca z nią kilkanaście lat temu wywiad Karolina Korwin-Piotrowska, która dziś jest naczelną przeciwniczką seksistowskiego traktowanie kobiet, zaczęła rozmowę właśnie od krągłości ówczesnej polskiej seksbomby.
Powiedziałam jej wtedy, że w imieniu moich cycków dziękuję za komplementy - mówi Dancewicz.
Aktorka podkreśla, że nie ma nic przeciwko rozbieranym scenom w filmach, jednak z jej obserwacji wynika, że takie momenty wzbudzają w Polakach "niezdrowe emocje".
Uważam, że ludzkie ciało jest niesamowite. Tylko z jakiegoś powodu w naszym kraju rozbierane sceny wzbudzają niezdrowe emocje. Wszyscy się tym jarają i mają od razu lepkie myśli. Na przykład we Francji ludzie zupełnie inaczej podchodzą do seksualności. U nas niemożliwe byłoby nakręcenie takiego filmu jak "Miłość" Gaspara Noe. A przecież nagość jest mniej prowokacyjna niż chociażby bielizna erotyczna. Mam wrażenie, że sceny w "Diabelskiej edukacji", "Pułkowniku Kwiatkowskim" czy "Deborah", w których zagrałam, były w pewien sposób uzasadnione - tłumaczy w wywiadzie Renata.
Dancewicz przyznała także, że na początku aktorskiej kariery miała wątpliwości przed wywołującymi kontrowersje rozbieranymi scenami. Dopiero w rozmowie z mamą usłyszała, że nie ma tym nic złego. Dlatego właśnie zgodziła się przyjąć rolę w Diabelskiej Edukacji.
W 2003 roku zadebiutowała na okładce Playboya. Jako feministka podkreśla, że takie rozbieranie się dla magazynu może być szokujące, ale nie wyklucza się z poglądami i stanowiskami, które wyznaje.
Feminizm nie jest żadnym ograniczeniem. Jego podstawową zasadą jest to, że masz prawo robić, co tylko chcesz, byle byłoby to w zgodzie z tobą. I nikt nie powinien cię z tego tytułu oceniać i mówić ci, że masz być taka albo taka - wyznaje.
Współczujecie aktorce początków kariery?