Renata Dancewicz nigdy nie należała do osób, które boją się wyrażać własne poglądy. Aktorka wielokrotnie wspominała, że wiarę porzuciła już jako bardzo młoda dziewczyna. Swego czasu w rozmowie z Plejadą wyjaśniała, że wynikało to między innymi z tego, jak Kościół katolicki traktuje kobiety.
Ja, już jako mała dziewczynka, zrozumiałam, że nie wierzę w Boga i nie chcę być częścią Kościoła katolickiego. Zobaczyłam, jak niesprawiedliwie Kościół traktuje kobiety - argumentowała. One mają być służącymi i tyle. Na samym szczycie hierarchii są księża, którzy mają kontakt z Bogiem, później mężczyźni, a na samym końcu kobiety.
Renata Dancewicz o polityce: "Lubię debatować, kłócę się często"
W wywiadzie dla "Twojego Stylu" aktorka ponownie nawiązała do kwestii wiary. Jak twierdzi, z Kościołem przestało jej być po drodze już w wieku 11 lat i nie zmieniła tego nawet religijna babcia. Nie chciała jej jednak sprawiać przykrości, dlatego w niedziele "wychodziła do kościoła" i po prostu spędzała czas poza domem.
Z kościołem rozeszłam się w wieku 11 lat, chociaż byłam zżyta z moją bardzo religijną babcią - wspomina. Ona do śmierci nie wiedziała, jaką naprawdę ma wnuczkę. Nigdy nie paliłam i nie przeklinałam przy niej. Umarła, kiedy miałam 36 lat, i do tego czasu, kiedy u niej byłam, wychodziłam w niedzielę "do kościoła". Szłam sobie do knajpki albo do parku. Po co babcię denerwować?
Zobacz także: Renata Dancewicz wyznaje, że planuje APOSTAZJĘ i psioczy na kościół: "O kant d*py potłuc takie wartości!"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy okazji opowiedziała też nieco o tym, jak spędza święta. Okazuje się, że przywiązuje dużą wagę do tradycji i zdarza jej się nawet bywać na pasterkach. Nie chodzi jednak o aspekt wiary, a o muzykę i atmosferę.
Mam rodzinę na Dolnym Śląsku, często wynajmujemy tam dom, zapraszamy ze 20–30 osób - krewnych, znajomych. Tak świętujemy. Tradycja jest ważna. Uwielbiam choinkę, musi być żywa i wysoka. Kiedy w kościele jest pasterka, dobry chór śpiewający kolędy - idę, bo lubię architekturę sakralną, atmosferę, organy.
Nie zabrakło również wątku polityki, bo ta, obok aktorstwa i brydża, także należy do jej zainteresowań. Dancewicz przyznaje, że lubi bronić swojego zdania i podczas dyskusji zdarza jej się "podpalić".
Nie będę kandydować do Sejmu, ale czuję się częścią tego wszystkiego. I nie chcę, żeby ktoś decydował za mnie. Lubię debatować, kłócę się często. Znajomi nie chcą ze mną rozmawiać o polityce, mówią, że się podpalam i podnoszę głos. Mam lewicowe poglądy, jestem socjalistką - stawia sprawę jasno. Musiałam dojrzeć do zainteresowania polityką. Ale zawsze miałam swoje zdanie i nienawidziłam konwenansów, byłam wyczulona na nierówności, niesprawiedliwość i postawę wyższościową.