Konflikt Renaty Kaczoruk i Małgorzaty Rozenek przeszedł do historii show biznesu i dostarczył widzom Azji Express wiele rozrywki. Szczególnie pamiętna scena, w której "bezwzględna" Renulka rzucała w konkurentów jajkami, a wzburzona Gonia krzyczała: "NIE W GŁOWĘ RENATA". Wizerunkową zwyciężczynią tej batalii okazała się Rozenek, która po udziale w show zaczęła przeżywać renesans medialnej kariery. Dużo gorzej sytuacja odbiła się na byłej dziewczynie Kuby Wojewódzkiego, na którą spadło sporo krytyki.
Kaczoruk postanowiła wrócić do tych wydarzeń i w rozmowie z Plejadą "rozłożyć" konflikt sprzed kilku lat na czynniki pierwsze.
Towarzyszyło mi przytłaczające poczucie niesprawiedliwości i bezradności, w skali, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Chciało mi się tylko płakać. Próbowałam to jakoś zrozumieć i wykorzystać do nauczenia się czegoś o sobie - stwierdziła.
Renata przyznała, że to ona jako pierwsza wyciągnęła rękę do Rozenek i jej męża.
Czułam, że ten konflikt od początku nie był mój, nie wypływał ze mnie, a sprawa była bezsensowna. Nie chciałam nosić w sobie tej złej energii. (...) Nie wiedziałam, że nadarzy się ku temu okazja. Zostałyśmy zaproszone do udziału w tej samej kampanii charytatywnej. Idąc na plan zdjęciowy, nie miałam pojęcia, że spotkam tam Małgorzatę - wspomina.
Czułam, że dla niej nie było to łatwe, ale bardzo szybko zrozumiała, o co mi chodzi i odwzajemniła mój gest. Bardzo mnie to ucieszyło. Była z Radosławem. Nie wiedziałam, jak zareaguje, gdy do nich podejdę. Zawahałam się, nie chciałam wywrzeć na nich presji przy innych. Niewiele musiałam mówić. Powiedziałam, że ciąży mi ta sytuacja. Zapytałam, czy możemy sobie po prostu podać dłonie i to zakończyć - dodała Renulka.
Myślicie, że jeszcze kiedyś zostaną "medialnymi przyjaciółkami"?