5 października tego roku minęło 6 lat od śmierci Anny Przybylskiej. Aktorka walczyła z rakiem trzustki. Odeszła w wieku 36 lat, osieracając trójkę dzieci.
Informacja o śmierci Przybylskiej poruszyła niemalże cały kraj. Co roku - przy okazji rocznicy jej śmierci, urodzin czy też innych ważnych dat - rodzina, ale też ludzie, którzy mieli okazję po prostu z nią współpracować, ciepło zmarłą aktorkę wspominają.
Tym razem dla Super Expressu o Ani Przybylskiej postanowił wypowiedzieć się Gerwazy Reguła. To właśnie - jak się okazało całkiem niedawno - w jego filmie Pojedynek mistrzów wystąpiła aktorka przed śmiercią, jednak samej produkcji ostatecznie nie udało się dokończyć z powodu - jak tłumaczy reżyser - braku pieniędzy.
W rozmowie z tabloidem Reguła przyznał, że Przybylska jak mało która inna aktorka miała po prostu "samorodny talent".
Była w stanie zagrać wszystko. Niektórzy po kilku latach studiów nie potrafią osiągnąć takiej prawdy i swobody przed kamerą jak Ania, która nigdy nie uczyła się warsztatu w szkole filmowej. Kamera ją po prostu kochała. Jak stawała przed szkłem, nabierała jeszcze większego wyrazu. Miała piękną plastyczną twarz i niesamowity wyraz oczu.
W dalszej części rozmowy reżyser został zapytany o ostatnie spotkanie z Anią. Wówczas wyznał, że dokładnie je pamięta i miało ono miejsce w 2012 roku. Jak stwierdził, "już wtedy wyglądała na chorą", ale postanowił nie dopytywać o szczegóły, choć jego zdaniem było widać, "że coś niedobrego się z nią dzieje".
Ostatni raz Anię Przybylską spotkałem jesienią 2012 roku w Sopocie. Nie byliśmy umówieni. Po prostu znaleźliśmy się w tym samym miejscu o tej samej porze. Brała wtedy udział w sesji zdjęciowej do jakiejś gazety, ale udało nam się chwilę porozmawiać. Opowiadała mi o swoich dzieciach. Wtedy już wyglądała na chorą, ale nie dopytywałem o szczegóły. Widać było, że coś niedobrego z nią się dzieje, jakby powoli usychała i traciła swój dawny blask. Była strasznie wychudzona, choć wcześniej była po prostu szczupła. Pomyślałem, że może ma gorszy moment, że trochę wyniszczyły ją ciąże. Później dowiedziałem się z prasy, że ma problemy ze zdrowiem - opowiada w rozmowie z SE.
Na sam koniec dodał jeszcze, że Przybylska w jego ocenie była osobą pełną ekspresji, która zawsze "nazywała rzeczy po imieniu" i "mocno stąpała po ziemi", przy czym nigdy nie gwiazdorząc.
Potrafiła siarczyście przekląć, ale nawet jak przeklinała miało to ogromny urok. Sypała dowcipami jak z rękawa. Niektóre ciężko powtórzyć, bo ze względu na nagromadzenie niecenzuralnych słów. Mocno stąpała po ziemi i miała szacunek do ludzi i do pracy. Nigdy nie gwiazdorzyła, nie miała nie wiadomo jakich wymagań i nie żądała specjalnej garderoby. Nie słyszałem, żeby ktoś na nią narzekał.
Doceniacie, że tak się otworzył?