W ostatnich dniach Ricky Martin raczej nie miał najlepszej prasy. W zeszłym tygodniu "The Post" informował, jakoby piosenkarz otrzymał opiewający na 3 miliony dolarów pozew, w którym jego była współpracowniczka - Rebecca Drucker - domaga się zapłaty za "uratowanie jego kariery". Latynoski gwiazdor miał rzekomo migać się od odpowiedzialności i uiszczenia zaległych opłat, o które kobieta chce teraz walczyć w sądzie.
Na tym jednak nie koniec kłopotów Ricky'ego Martina. To samo medium twierdzi, jakoby w pozwie Drucker wspominała o "oskarżeniach, które mogłyby potencjalnie zniszczyć jego karierę". Tajemnicza sprawa, o której mowa we wspomnianym paragrafie, miałaby mieć miejsce we wrześniu 2020 roku, a Rebecca niczym lwica broniła gwiazdora przed konsekwencjami. Twierdzi także, jakoby jego kariera zawodowa i życie prywatne były "ruiną".
Kariera Martina znów zaczęła się rozwijać, odkąd zatrudnił Rebekę jako swoją menadżerkę. Musiała rozwiązywać jego prywatne problemy, takie jak kłopoty z zatrudnioną przez niego nianią, nierozliczone podatki czy słabość do używek. W pozwie wspomniano również o "toksycznych warunkach w miejscu pracy" czy "incydencie w Dubaju między Rickym i jego reprezentantem Jose Vegą w 2018 roku". Na dodatek chciał ją zmusić do podpisania umowy o zachowaniu poufności, ale odmówiła - pisze New York Post.
Teraz na jaw wyszła kolejna sprawa, która może na zawsze odmienić jego publiczny wizerunek. To samo medium donosi, że Martin został oskarżony o przemoc domową i otrzymał już sądowy zakaz zbliżania się do ofiary. W piątek policjanci podobno zjawili się w domu gwiazdora w Dorado, aby wykonać orzeczenie sądu, jednak nie zastali go tam. Osoby reprezentujące go w mediach już nazywają oskarżenia "fałszywymi i sfabrykowanymi".
To, kim jest osoba, do której Ricky ma się nie zbliżać, pozostaje jednak tajemnicą z racji prawa chroniącego ofiary przemocy domowej w Puerto Rico. Niektórzy spekulowali nawet, że może chodzić o męża gwiazdora, Jwana Yosefa, ale portal Telemundo temu zaprzecza. Gazeta "El Vocero" twierdzi z kolei, że chodzi o mężczyznę, z którym Martin spotykał się przez 7 miesięcy i nie mógł się pogodzić z rozstaniem. Miał rzekomo nachodzić go w okolicach domu co najmniej trzy razy.
Osoba, która złożyła zawiadomienie, boi się o swoje bezpieczeństwo - twierdzi źródło gazety.
O rozstaniu miała zadecydować właśnie jego rzekoma ofiara dwa miesiące temu. Nie jest jeszcze jasne, czy ani od kiedy mąż Martina wiedział o ich romansie. Co na to sam Ricky? W nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu gwiazdor wydał lakoniczne oświadczenie, które opublikowano w jego mediach społecznościowych. Twierdzi przy tym, że pozew bazuje na "fałszywych oskarżeniach".
Wydany zakaz zbliżania się jest oparty na fałszywych oskarżeniach, dlatego zamierzam odnieść się do niego wyłącznie drogą prawną i przy pomocy faktów. Ze względu na to, że sprawa jest w toku, nie jestem w stanie wydać obszerniejszego oświadczenia. Jestem wdzięczny za wszystkie wiadomości ze słowami wsparcia - napisał.
Myślicie, że to dopiero początek jego kłopotów?