Przez większość swojej spektakularnej kariery Rihanna pracowała na najwyższych obrotach, przeważnie wydając jeden album rocznie (obecnie ma ich osiem na koncie). Niestety w ostatnich latach Barbadoska uległa pokusie łatwego zarobku i porzuciła muzykę na rzecz sprzedawania wielbicielkom produktów do makijażu.
I choć krążą pogłoski, że dziewiąty krążek piosenkarki jest już od dawna gotowy, tegoroczna ciąża tylko spowolniła jego i tak już opóźnioną o kilka lat premierę. Rihanna nie miała większych oporów przed pozostawieniem fanów w męczącej niepewności co do swoich muzycznych poczynań. Aż do teraz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po ponad sześciu latach przerwy 34-latka powróci z przytupem na scenę muzyczną. Wokalistka wyjawiła za pośrednictwem Instagrama, że będzie gwiazdą 57. edycji Super Bowl Halftime Show, która odbędzie się 12 lutego. Informację potwierdziło również NFL.
Kilkunastominutowy koncert, który odbywa się w przerwie finałowego meczu amerykańskiej ligi NFL, powszechnie uważany jest za ogromne wyróżnienie dla artystów, szczególnie gdy pod uwagę weźmie się fakt, że finałowe rozgrywki ligi futbolu amerykańskiego przeciętnie śledzi ponad 120 milionów widzów. Podczas ostatniego Super Bowl Halftime Show mogliśmy podziwiać Dr. Dre, który na scenę zaprosił również Eminema, Snoop Dogga, Mary J. Blige oraz Kendricka Lamara.
Wcześniej plotkowano, że ta rola przypadnie Taylor Swift, ta jednak miała odrzucić propozycje organizatorów wydarzenia, by skupić się na swoim najnowszym albumie "Midnights", który ukaże się w sklepach 21 października.
Też jesteście podekscytowani?