Robert Biedroń od kilku lat udziela się na rzecz osób LGBT, będąc pierwszym w Polsce politykiem, który przyznał się do homoseksualizmu. Prezydent Słupska, po tym jak ujawnił swoją orientację, zaczął częściej udzielać się w mediach i opowiadać w wywiadach o tym, jak trudno żyło mu się przed coming outem.
Biedroń należy to jednych z najbardziej rozpoznawalnych polityków w Polsce. Realizując się jako prezydent Słupska, dostał propozycję, aby kandydować na stanowisko prezydenta Warszawy, a nawet by wziąć udział w wyborach prezydenckich w 2020 roku:
Wolałbym się nie chwalić, jestem najpopularniejszym politykiem, jeśli chodzi o zaufanie w Polsce, bardziej popularny od Andrzeja Dudy. Nie może uderzyć woda sodowa. Było bardzo dużo popularnych polityków, którzy już witali się z gąską, już mieli zostać prezydentami, a dziś nikt nie pamięta ich nazwisk. Jestem młodym politykiem, muszę się wiele nauczyć. Ludzie mi doradzają, jak jeżdżę po Polsce. Szukam inspiracji, żeby w Słupsku żyło nam się lepiej. Te podróże to tak, jakbym przeczytał sto książek.
Biedroń niedawno wydał również książkę Pod prąd, w której opisał swoje doświadczenia związane z odkrywaniem samego siebie. W studio Dzień Dobry TVN, przyznał, że kiedy odkrył, że jest "inny", nie miał u kogo szukać pomocy:
Można myśleć, że jest mnie za dużo, kiedy ja odkrywałem, że jestem inny, ja nie miałem nikogo, nie chcę, żeby dziś i w przyszłości ktoś nie miał szansy. Wychowywałem się w Bieszczadach, uwielbiałem chodzić po górach, spotykałem łosie, ale nie spotkałem tam żadnego geja. Wydawało mi się, że jestem sam jedyny na świecie, a takich marzyciele okazało się, że jest bardzo wielu. Chcę przeżyć życie na swoich zasadach.
Źródło:Dzień Dobry TVN/x-news