Robert El Gendy nie cieszy się ostatnio dobrym zdrowiem. Kilka tygodni temu poinformował o walce z poważną chorobą zakaźną, która zaatakowała jego układ oddechowy. Wszystko jednak wskazuje na wyraźną poprawę jego stanu, o czym może świadczyć niedawny powrót prezentera do prowadzenia "Pytania na Śniadanie".
W ostatnich dniach 45-latek musiał jednak pilnie udać się do lekarza, w związku z czym wybrał się do pobliskiej przychodni bez wcześniejszej rejestracji. Szybko obróciło się to przeciwko niemu. Wstrząśnięty pacjent opublikował szczegóły skandalicznej wizyty na swoim facebookowym profilu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robert El Gendy został zlekceważony przez lekarkę
Dziennikarz TVP dowiedział się, że w przeciwieństwie do poprzednich lat należy się zapowiedzieć u lekarza pierwszego kontaktu. W przeciwnym razie jest się zdanym na "dobrą wolę albo nawet łaskę" doktora, o czym nie omieszkał wspomnieć w swym obszernym poście. To jednak był dopiero początek jego niemiłego doświadczenia, którego świadkiem był również oczekujący na przyjęcie mężczyzna w podeszłym wieku.
Przede mną stał starszy pan w kolejce w wieku około 65 lat i czekał na wezwanie z gabinetu. Grzecznie czekał, bo 20 minut wcześniej pani doktor, która na oko śmiało mogłaby być jego wnuczką, zapewniła, że zostanie wezwany. W tym czasie zajęła się "obrabianiem" recept - relacjonował.
Robert El Gendy wspomniał też o pewnej starszej pani, która opuściła przychodnię, "nie chcąc przeszkadzać" lekarce. Telewizyjny gwiazdor nie dał jednak za wygraną. Ostatecznie usłyszał od pracownicy ochrony zdrowia, że nie zostanie przyjęty.
Pani doktor zasugerowała, że jak mocno cierpię, to mogę iść na ostry dyżur do szpitala, bo jest mocno zajęta. Poza pacjentami z listy ma stos recept. Zasugerowałem, że może je "obrobić" po dyżurze skoro są chorzy w potrzebie i wiem, że to możliwe. (...) Zezłościła się pani Natalia i kazała mi do niego iść - rozwinął temat, zdradzając przy okazji imię lekarki.
Prowadzący "Pytanie na Śniadanie" jest oburzony zaistniałą sytuacją. Ostatecznie jego wizyta w przychodni spełzła na niczym, a on sam stracił jedynie mnóstwo czasu i nerwów.
Przysięga Hipokratesa czy przyrzeczenie lekarskie to jakaś fikcja. Współczuję serio młodej lekarce, że ma tyle pracy. Jednak ten zawód wymaga empatii, powołania, a także szacunku, a tego pani Natalii brakuje. Chce wierzyć, że dziś może miała gorszy dzień po prostu. Przez przypadek miesiąc temu też go chyba miała. Strach chorować - podsumował swój wywód.
Doświadczyliście kiedykolwiek podobnych sytuacji?