Pod koniec października media obiegła informacja, że osoby odpowiadające za ramówkę Polsatu podjęły decyzję o zdjęciu z anteny "Kabaretu na żywo". Jeden z gwiazdorów formatu, Robert Górski, nie krył rozczarowania ruchem Edwarda Miszczaka i jego doradców. Zarówno twórcy, jak i fani programu doszukiwali się w sytuacji nacisków politycznych ze strony ówczesnych władz.
W związku z utratą pracy w telewizji Robert Górski postanowił wraz ze znajomymi z Kabaretu Moralnego Niepokoju przenieść działalność artystyczną do sieci i tam regularnie publikować skecze. Nie da się ukryć, że ich tematyka dość często opiera się na bieżących wydarzeniach politycznych. W swoich żartach kabareciarze nierzadko uderzają w czołowych polityków i naśmiewają się z ich wypowiedzi czy podejmowanych decyzji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robert Górski znów naśmiewa się z Andrzeja Dudy. Oberwało się również Donaldowi Tuskowi
W najnowszym skeczu Robert Górski i Paweł Koślik wcielili się w premiera oraz prezydenta kraju. Nie zabrakło humorystycznego komentarza do niedawnego zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska, podczas którego doszło do osobliwego spotkania nowego premiera z Andrzejem Dudą. Moment, gdy politycy pozowali razem do zdjęć, szybko stał się zresztą inspiracją do tworzenia internetowych memów.
Tak czasem jest, że wyjeżdżasz na kolonie i wżenią ci do pokoju jakiegoś leszcza, co za nim nie przepadasz. Ale nie ma wyjścia. Trzeba z nim jakoś przekiblować te dwa tygodnie. My mamy dwaj dokładnie ten sam przypadek. Tylko to nie są dwa tygodnie, a dwa lata - żartował Górski.
W jednej z kolejnych scen "Tusk" zaczął drwić z "Dudy", nazywając go "dzbanem" i śmiejąc się, że po skończonej kadencji będzie "robił konkurencję białym misiom na Krupówkach i brać pięć złotych za zdjęcie". W skeczu Górskiego nawiązano również do niedawnego zawetowania ustawy okołobudżetowej przez głowę państwa. Twórcy żartu przedstawili jednak nowego premiera jako intryganta, który chce wykorzystać prezydenta z wrogiego obozu do wetowania niewygodnych ustaw
Daj mi ambasadę w Watykanie, a ja ci będę wetował, co będziesz chciał. Wszystko, co zaproponujesz, ja zawetuję. Aborcję, nie aborcję. Ty będziesz bohaterem swoich, że to zgłosiłeś, a ja swoich, że to zablokowałem. I przez dwa lata będziemy mieli raj. Potem ja idę na ambasadora, a ty się módl (...) - proponował w skeczu "prezydent".
Wyszło zabawnie?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo