W maju Robert Karaś ustanowił nowy rekord świata w dziesięciokrotnym Ironmanie. Niestety, po kilku miesiącach od wielkiego sukcesu sportowiec podzielił się z fanami smutną wiadomością. W niedzielę Karaś w oficjalnym oświadczeniu poinformował, że organizatorzy zawodów w Brazylii wykryli w jego organizmie "śladowe ilości niedozwolonych substancji".
Ukochany Agnieszki Włodarczyk we wspomnianym oświadczeniu nie ukrywał, że informację o obecności zakazanych substancji w swoim organizmie przyjął z ogromnym zaskoczeniem. Sportowiec zapewnił, że nigdy w karierze nie stosował żadnej formy dopingu. Zaznaczył również, że przed startem w zawodach sam prosił odpowiedzialną za nie federację IUTA o badania antydopingowe, które pozwoliły uznać jego wynik za rekord świata. W wydanym oświadczeniu triathlonista wyjaśnił także, jak niedozwolone substancje mogły znaleźć się w jego organizmie. Jak wstępnie ustalił ze swoim sztabem, znajdowały się one w lekach, które na początku roku przyjmował w związku ze złamaniami ręki, żeber i stopy.
Robert Karaś podejrzany o doping. Tak się tłumaczy
W poniedziałek Robert Karaś gościł w emitowanym na Kanale Sportowym programie "Hejt Park". Rozmowa triathlonisty z Tomaszem Smokowskim dotyczyła właśnie ostatnich podejrzeń o doping. Przed rozpoczęciem wywiadu z prowadzącym Karaś postanowił złożyć widzom wyjaśnienia, tłumacząc, w jaki sposób w jego organizmie znalazły się niedozwolone substancje. Ukochany Agnieszki Włodarczyk wspomniał, że na co dzień łączy triathlon z występami w Fame MMA. Karaś zaznaczył, że jego pierwsza walka w federacji nie doszła do skutku w wyniku złamania wyrostka kolczastego. Podczas przygotowań do kolejnej również pojawiły się pewne komplikacje.
Jak zdradził, w sumie dorobił się trzech lub czterech złamań. W pewnym momencie kolega polecił mu, by zgłosił się do jego znajomego specjalisty od suplementacji, z którego usług korzystają też inni sportowcy.
Jestem osobą, która jest bardzo ufna, więc nawet się nad tym nie zastanawiałem. Spotkałem się z Michałem, powiedziałem, że jestem triathlonistą, mam badania po każdym starcie, czasem w trakcie startu, że teraz się przygotowuję do walki i w moim organizmie musi wszystko grać - wspominał w "Hejt Parku".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karaś zaznaczył, że poinformował specjalistę, iż w maju staje do rywalizacji w kolejnym wyścigu. Ten zaś zaproponował mu zrobienie "dobrej regeneracji", jednocześnie obiecując, że podane substancje będą utrzymywały się w jego organizmie jedynie przez 72 godziny. Karaś zapewnił, że nigdy nie poszedłby nawet na trening do triathlonu ze świadomością, że w jego organizmie znajdują się niedozwolone substancje.
Jak wspominał sportowiec, 3 lutego stanął do walki w Fame MMA, dwa dni później wyjechał zaś do Hiszpanii, by zacząć przygotowania do zawodów, które odbywały się w maju. Karaś wyjaśnił, że w tym roku cykl zawodów ultra triathlonu został podzielony na puchar świata oraz grand prix. Karasiowi zależało na tym, by jego zawody miały rangę pucharu świata, co umożliwiłoby mu bicie rekordu. Dlatego też prosił organizatorów o testy antydopingowe.
Bardzo mi zależało na pucharze świata, byłbym skończonym idiotą, gdybym się czymś nielegalnym szprycował - powieział sportowiec.
Karaś wspomina, jak dowiedział się o wykryciu niedozwolonych substancji w swoim organizmie
Trzy dni po wyścigu w Brazylii Karaś został poddany kontroli antydopingowej. Sportowiec zapewnił, że nie miał pojęcia, że wówczas w jego organizmie znajdowały się niedozwolone substancje. Wiadomość o ich wykryciu była więc dla niego poważnym zaskoczeniem.
Dla mnie to był ogromny szok, akurat jechałem autem, jak dostałem tę wiadomość. Poczułem, jakby mi rodzina, wszyscy najbliżsi zginęli w katastrofie lotniczej, to był taki cios. Ja jestem twardym gościem, ale to mnie tak mocno rozwaliło, że musiałem zjechać na przystanek, bo myślałem, że się zrzygam, bo wiedziałem, że to jest niemożliwe - wspominał.
Po otrzymaniu szokujących wieści Karaś skontaktował się z osobą, która wcześniej go suplementowała. Mężczyzna był ponoć równie zaskoczony, że podane substancje wciąż były obecne w jego organizmie. Podczas występu na Kanale Sportowym Karaś zaznaczył, że zależało mu, by ludzie uwierzyli w jego racje. Dlatego też poddał się badaniu wariografem u najlepszego specjalisty w Polsce.
Żaden według mnie sportowiec, który bierze cokolwiek, ku*wa, niedozwolonego, nie poszedłby na takie badanie (...), tego się nie da oszukać - zapewnił, jednocześnie odsyłając widzów na swój instagramowy profil.
Czy Robert Karaś wiedział, że przyjmuje doping?
W dalszej części rozmowy Karaś zaznaczył, że nigdy wcześniej nie przyjmował żadnych substancji na kilka miesięcy przed zawodami. Tym razem zdecydował się na taki krok w związku z walką w Fame MMA, jednak został zapewniony, że substancje znikną z jego organizmu po kilku godzinach. Sportowiec przyznał, że osoba od suplementacji wprowadziła go w błąd odnośnie czasu utrzymywania się podanych środków. Zapewnił jednak, że bierze całą sytuację "na klatę".
W pewnym momencie Smokowski wprost zapytał rozmówcę, czy ten miał świadomość, że przyjął doping.
Wiedziałem, że to biorę, natomiast, jakby nie zagłębiałem się w to, bo miałem to w d**ie. Natomiast zapytałem się, czy jest to legalne. Powiedział mi: 72 h i nie będziesz tego miał w organizmie, więc wiedziałem, że to jest coś nielegalnego - odpowiedział Karaś.