W grudniu ubiegłego roku Jakub Kwiatkowski został nowym dyrektorem TVP Sport. Jeszcze nie tak dawno był jednak bezpośrednio związany z reprezentacją Polski w piłce nożnej, przez lata pracował bowiem jako rzecznik prasowy oraz team manager.
Wiadomym faktem jest więc, że miał bliski kontakt z piłkarzami. W programie "Pogadajmy o piłce" na kanale Meczyki Kwiatkowski opowiedział zaskakującą historię, która dotyczyła samego Roberta Lewandowskiego.
Z relacji Jakuba wynika, że w przeszłości, gdy piłkarze przebywali na zgrupowaniu, w recepcji hotelowej pojawił się pewien mężczyzna "w średnim wieku". Miał sprawiać wrażenie smutnego, więc Kwiatkowski postanowił do niego podejść. Wtedy otrzymał od owego mężczyzny kopertę z listem, którą ten miał przekazać Lewandowskiemu.
To było totalnie absurdalne. Kiedyś na zgrupowaniu był jakiś pan w recepcji hotelowej. Tam kręci się masa osób, które próbują skorzystać na tym, że jest reprezentacja. Podchodzę do niego, to był człowiek w średnim wieku, taki po 50-tce. Miał strasznie smutny wyraz twarzy, prawie łzy w oczach. Powiedział, że ma list do Roberta Lewandowskiego. Pomyślałem sobie: pewnie ma jakieś chore dziecko - opowiada Kwiatkowski.
Były rzecznik prasowy reprezentacji Polski opowiedział o sytuacji, która rozwścieczyła Roberta Lewandowskiego. Chodziło o list od mężczyzny
Kwiatkowski przekazał więc list Robertowi. Niedługo później okazało się jednak, że jego treść rozwścieczyła Lewandowskiego...
Skończyła się ta kolacja, Robert podchodzi, spojrzał na mnie, zostawił ten list i zrobił taką bardzo zniesmaczoną miną. Zapytał: "Co to w ogóle jest?!". Oczywiście nie miał do mnie pretensji, bo to nie ja napisałem. I mówi: "Co ci ludzie mają w głowach'" - dodał.
Co takiego było więc w liście? Otóż, mężczyzna poprosił Lewandowskiego, aby ten mu pomógł i spłacił za niego miał kredyt.
No i się okazało, że ten człowiek, który wyglądał na inteligentnego, napisał, że ma kredyt we frankach i zapytał Roberta w liście, czy mu go nie spłaci. Wyszedłem do tego człowieka i spytałem: "Nie wstyd tak panu?" - podsumował.