W lipcu Robert Lewandowski zaliczył głośny transfer do FC Barcelony i od tamtej pory widzimy go biegającego po murawie u boku nowych kolegów. Ze zmianą zdążyły się już oswoić żona i córki piłkarza. Zarówno Anna, jak i małe Klara i Laura doczekały się już nawet własnych koszulek w barwach katalońskiego klubu.
Choć ostatniego meczu z udziałem Lewego, podczas którego wiernie kibicowała mu Ann, nie można uznać za zbyt udany, sportowiec nie zamierza się poddawać i trenuje w pocie czoła.
Zobacz też: Anna Lewandowska odsłania umięśniony brzuch, kibicując Robertowi na meczu FC Barcelona (ZDJĘCIA)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To właśnie w pobliżu ośrodka treningowego doszło w czwartek do nieprzyjemnej sytuacji, z którą piłkarz musiał się zmierzyć. Jak podaje "El Mundo Deportivo", podczas gdy Robert rozdawał autografy napotkanym przed bramą centrum treningowego FC Barcelony fanom, dwóch mężczyzn wdarło się do jego zaparkowanego obok auta i ukradło mu telefon oraz warty ponad 450 tysięcy złotych zegarek.
Początkowo 33-latek próbował samodzielnie odzyskać swoją własność, rzucając się w pościg za złodziejami, jednak bezskutecznie. Dopiero gdy w sytuację zaangażowała się policja, sprawców udało się złapać, a kosztowna własność wróciła do swojego właściciela.
Mamy nadzieję, że choć Lewandowski z pewnością najadł się strachu, zdążył już ochłonąć i zaistniała sytuacja nie wpłynie na jego kolejne sportowe występy.