Robert Lewandowski to aktualnie bez wątpienia jeden z bardziej rozpoznawalnych na arenie międzynarodowej Polaków. Sportowiec idzie jak burza, a ostatnio coraz więcej mówi się w mediach o jego transferze do FC Barcelony. Choć informacja wciąż nie została oficjalnie potwierdzona, w udzielanych wywiadach Lewy nie zaprzecza tym doniesieniom.
Ostatnio Robert gościł w podcaście "Rozmowy: Wojewódzki & Kędzierski", w którym opowiadał nie tylko o zawodowej sferze życie, ale i zdradził co nieco na temat życia prywatnego. Piłkarz przyznał, że narodziny córek wiele w jego życiu zmieniły. Twierdzi, że w pewnym okresie był bardzo zamknięty w sobie. Dopiero pojawienie się na świecie Klary pomogło mu się otworzyć.
To był punkt kulminacyjny. Pojawienie się na świecie pierwszej córki, Klary, to był chyba najbardziej widoczny moment w moim życiu, w którym jeszcze bardziej zacząłem się otwierać na świat, na ludzi. Zacząłem być bardziej empatyczną osobą niż wcześniej, bo trudno mi to przychodziło... - wyznał, dodając:
Ta lodowatość to była forma obrony.
Okazuje się, że król strzelców ma na swoim koncie kilka sytuacji, w których zawiódł się na ludziach:
(...) Było wiele osób, które chciały mnie oszukać, wykorzystać. Jak się zaczęły pojawiać pierwsze wywiady i pierwsze większe pieniądze, to tych osób było dużo i chyba automatycznie zacząłem się chować do tej skorupy i być coraz bardziej zamknięty. A też moja historia życiowa spowodowała, że było mi trudno - wyjaśnia i przechodzi do tematu ojca:
Straciłem ojca w wieku 16 lat. Musiałem się wtedy stać mężczyzną. Czy byłem gotowy, to nie wiem, ale musiałem się stać, bo byłem jedynym chłopakiem, mężczyzną w rodzinie. Wiedziałem, że muszę ich wspierać i pomagać, byśmy dali radę - wspomina, następnie zdradzając, że ciepła i dobroci uczy się od żony.
Ja od Ani często starałem się uczyć tego ciepła, tej dobroci, której Ania ma aż zanadto i też przez to jest często wykorzystywana. Byłem osobą na jednym biegunie, Ania po drugiej stronie i ja starałem się od Ani dużo tego ciepła brać, tej dobroci, którą ona ma i miała i zawsze staraliśmy się to wypośrodkować, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że nie każdy tak myśli, że może coś chcieć, albo coś próbować...
Byłem osobą na jednym biegunie, Ania po drugiej stronie. Starałem się od Ani dużo tego ciepła brać, tej dobroci, którą ona ma i miała, i zawsze staraliśmy się to wypośrodkować, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że nie każdy tak myśli, że może coś chcieć, albo coś próbować... - uzewnętrznia się.
Lewandowski pochylił się także jeszcze nieco nad pociechami, odpowiadając na zadane mu przez Wojewódzkiego pytanie dotyczące tego, o co najtrudniejszego zapytała go pierworodna. Okazuje się, że Klara w ostatnim czasie jest coraz bardziej dociekliwa.
Ostatnio te pytania są coraz częstsze. Zaczęła pytać o takie tematy męskie, dlaczego np. dziewczynki siadają na toaletę, a chłopaki stoją. Starałem się wytłumaczyć, skąd to się bierze, dlaczego chłopaki, faceci mają coś innego, czego używają, a kobiety, czyli dziewczynki tego nie mają - relacjonuje swoją codzienność z pięciolatką.
Staram się wychowywać je tak, że pomimo trudnego pytania to staram się to wytłumaczyć, choć wiem, że jest to ciężkie, bo nie da się małej dziewczynce wytłumaczyć dosłownie. Ale nie chcę uciekać od tego pytania - przekonuje świadomy tata.
33-latek opowiedział też o charakterach córek, przyznając, że bardzo się od siebie różnią:
Dwie są zupełnie inne. Zupełnie się różnią. Starsza jest pełna energii, pełna poznawania świata. Młodsza, Laura, wie, czego chce. Obie są uparte, ale jednak u Laury jest bardziej szefostwo. Klara jest bardziej emocjonalna - ujawnia i postanawia zestawić ze sobą to, jak dziewczynki przyszły na świat:
Porody też były inne. Klary poród trwał 28 godzin, a u Laury 28 minut. To był bardzo ciężki poród, nawet z zagrożeniem życia. To nie były łatwe momenty. I myślę, że dzieci kilka lat od urodzenia mogą czuć, że ten poród nie należał do najłatwiejszych - mówi szczery Lewy w najnowszym wywiadzie.
Powinien otwierać się częściej?