Dla Maryli Rodowicz ostatni miesiąc nie był łatwym czasem. W wyniku politycznego zamieszania wycofała się z udziału w Festiwalu w Opolu, gdzie miała świętować jubileusz 50-lecia na scenie. Ostatecznie cała impreza została odwołana. W połowie maja zmarła ukochana mama Maryli, Janina Rodowicz-Krasucka. Miała 93 lata. Rodowicz przyznaje, że oba wydarzenia mocno przeżyła i odbiły się na jej kondycji psychicznej. W wywiadzie dla www.przeAmbitni.pl nie kryła żalu z powodu odwołanego jubileuszowego koncertu. Żałowała nie tylko swojej pracy, ale również przygotowań do wydarzenia - kostiumów, pisania aranżacji, tworzenia stylizacji i wkładu całego sztabu ludzi.
Przeczytałam w Internecie oświadczenie Kayah, że nie wystąpi, bo będzie bojkotować w sprawie teatrów i aktorów. Było mi przykro, że koncert się nie odbędzie. Przygotowania trwały dłuższy czas. To było niemiłe i przykre. Polityka, bojkot, to zbiegło się ze śmiercią mojej mamy. Stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić. To był odruch. Od razu zredagowaliśmy oświadczenie i poszło. Żałuję tego festiwalu, nie samej decyzji, która była podyktowana solidarnością branżową. Oczywiście, że mi żal. Żal mi też pracy ludzi, stylistka, krawcowa, kostiumy prawie gotowe.
Zobacz też:Maryla Rodowicz "jest w rozsypce". "Zupełnie nie wie, jak się pozbierać"
Z OSTATNIEJ CHWILI: Rodowicz ZREZYGNOWAŁA z festiwalu w Opolu! "Nie tak wyobrażałam sobie swój Złoty Jubileusz"