Nie milkną echa tragedii, jaka rozegrała się w nocy z piątku na sobotę. W związku z tym, że jedną z czterech ofiar był syn gwiazdy programu TTV "Królowe życia", sprawa zyskała jeszcze większy rozgłos. Chodzi oczywiście o wypadek, w którym życie stracił Patryk Peretti. Jak ustalono, to on siedział za kierownicą żółtego Renault Megane R.S.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oprócz syna Sylwii Peretti przy moście Dębnickim w Krakowie zginęli także Michał G., Marcin H. oraz Aleksander T. Ten ostatni, jak donosi "Fakt", był mieszkańcem powiatu wielickiego, który do Krakowa przyjechał feralnego dnia celem znalezienia miłości. W poszukiwaniach miał mu pomóc jego kuzyn, Michał, który również stracił życie w wypadku. W piątek 14 lipca najpierw zabrał Olka do Wieliczki na kręgle, potem zaś udali się na krakowski Kazimierz. Plan był prosty, T. miał wyjść do ludzi, przełamać nieśmiałość i być może kogoś poznać. 23-latek miał być bowiem wyjątkowo samotny. Nie miał ani partnerki, ani rodziców, a lata temu w tragicznych okolicznościach zmarł jego brat.
Zginął w samochodzie Patryka Perettiego. Aleksander znalazł się tam przez przypadek
Rodzice Michała w rozmowie z "Faktem" postanowili zabrać głos w sprawie Olka.
Mieszkał sam. Teraz jego dom stoi pusty. Stracił rodziców. W ubiegłym roku zmarła mu mama na raka, wcześniej odszedł tato. Jego 16-letni brat zginął w wypadku, gdy Olka nie było na świecie. Olek miał bardzo dużo: dom, mieszkanie, pracę, jeszcze się uczył, ale był sam, nie miał nawet dziewczyny - ujawnili w rozmowie z tabloidem rodzice Michała.
Rodzice ofiary wypadku, w którym zginął Patryk Peretti, ujawniają szokujące szczegóły znajomości ich pociechy z synem celebrytki
Państwo G. przyznali też, że nie wiedzą, dlaczego ich syn wsiadł do auta Patryka. Co prawda byli "kumplami z dzieciństwa", jednak od około roku nie utrzymywali ze sobą kontaktów. Jak twierdzą w rozmowie z "Faktem", Michał miał zerwać znajomość z Perettim z powodu jego "niestabilnego i impulsywnego" charakteru.
Spotkanie z Patrykiem zastanawia także sąsiada Aleksandra.
Z Michałem i Marcinem to się kumplowali, przyjaźnili, ale z Patrykiem to nie. Nie wiem, czemu w piątek z nim jechali - powiedział "Onetowi" mężczyzna, który po śmierci rodziców Olka traktował go jak własnego syna, dodając, że informacja o odejściu 23-latka jest dla niego olbrzymim szokiem:
W sobotę policja przyjechała do nas do domu i tak się dowiedzieliśmy... Nie możemy wciąż w to uwierzyć. (...) Dla nas kierowca jest mordercą.
Przypominamy: Syn Sylwii Peretti był dobrze znany kierowcom w Krakowie. Bali się go. "Jeździł jak wariat"