Ostatnie posunięcia Roksany Węgiel na showbiznesowym rynku tylko udowadniają, że piosenkarka nie jest już małą dziewczynką. Zaręczyny, inwestowanie w nieruchomości - już na pierwszy rzut oka widać, że 18-latka wie, jak sprawnie radzić sobie w branży rozrywkowej i postawić na swoim. Nie zawsze jednak tak było. Życie na świeczniku prędko objawiło, przed jeszcze młodszą w momencie debiutu gwiazdą, swoje mroczne strony. O bardzo realnych problemach, z którymi musiała się jeszcze niedawno zmagać, Roksana opowiedziała w najnowszym wywiadzie z Katarzyną Burzyńską-Sychowicz dla Wprost.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Roksana Węgiel była napastowana w sieci. Zboczeńcy wysyłali jej gorszące zdjęcia
Węgiel stwierdziła, że przez pierwsze kilka miesięcy intensywnego koncertowania była na tyle pochłonięta pracą, że nie miała okazji zapoznać się z "szambem", które w tym czasie wylewało się w przestrzeni internetowej. Sytuacja zmieniła się wraz z nadejściem pandemii. Nagle nastolatka znalazła się w sytuacji, w której musiała zmierzyć się z absolutnymi potwornościami, które zapychały jej skrzynki w mediach społecznościowych. Odbiło się to na zdrowiu psychicznym wokalistki.
Miałam fobie społeczne: bałam się, że, jak gdzieś wyjdę, ktoś mnie porwie, zrobi mi krzywdę, coś złego się wydarzy – taka trauma wywołana przez zwyrodnialców grasujących z Internecie. Za dzieciaka, w młodym wieku dostawałam już mnóstwo wiadomości prywatnych od zwyroli: "nudesy" od starych, obleśnych facetów, zdjęcia pornograficzne, do których wklejona była moja głowa, pogróżki… Do mnie, 14-letniej wówczas dziewczynki, ktoś napisał, żebym się oglądała za siebie, miała oczy dookoła głowy, bo niedługo będę się topiła we własnej krwi. Takie rzeczy… Więc nie dziwne, że bałam się wyjść z domu.
Przypomnijmy: Roksana Węgiel na ściance pozowała sama, ale za kulisami towarzyszył jej narzeczony. Nie obyło się bez czułości! (ZDJĘCIA)
Jak Roksana Węgiel poradziła sobie z internetowym ściekiem?
Mimo bardzo młodego wieku, Roksana nauczyła się z czasem panować nad tym, jak hejt i zwykłe internetowe zwyrodnialstwo wypływało na jej psychikę.
Dużo się modliłam, dużo medytowałam, starałam się odnaleźć wewnętrzny spokój. Dzięki temu zyskiwałam poczucie, że będzie dobrze. Prowadziłam dialogi ze sobą, żeby się zdystansować od hejtu, z czasem nabrałam dystansu do pewnych rzeczy. Musiałam też na nowo zbudować poczucie własnej wartości.
Może pora najwyższa, aby tego typu aktywnością "fanów" w internecie na poważnie zainteresowała się Policja?