Ósmy sezon "Rolnik szuka żony" oficjalnie dobiegł końca. Przez ostatnie tygodnie widzowie mogli obserwować zmagania pięcioro uczestników, którzy postanowili szukać miłości pod okiem Marty Manowskiej i kamer TVP. Wśród grupy śmiałków znalazła się też Kamila Boś, tytułowana przez media i samych uczestników "królową pieczarek".
Losy Kamili i trzech kawalerów, których zaprosiła do swojej "pieczarkarni", wyraźnie interesowały internautów. Uczestniczka "Rolnik szuka żony" miała w programie wzloty i upadki, jednak fani programu wyraźnie krytykowali jej charakter, zarzucając jej, że jest wyniosła i stawia przed panami wymagania nie do spełnienia.
Przypomnijmy: "Rolnik szuka żony". Kamila DAŁA KOSZA Adamowi! Twierdzi, że zanudzał ją na randce... "Widzę, że się MĘCZĘ"
Ostatecznie wszyscy trzej panowie zniknęli z życia Kamili jeszcze przed ostatnim odcinkiem. Na pierwszy ogień poszedł Janek, który popadł w niełaskę rolniczki po tym, jak podobno wypuścił jej muchę w twarz. Wkrótce Tomek i Adam podzielili jego los, z czego ostatni z wymienionych dopiero na etapie randek. To wtedy "pieczarkowa baronowa" uświadomiła sobie, że w sumie to ją nudzi i "nie ma iskierek".
Do finału programu "królowa pieczarek" podchodziła dość neutralnie, co sama przyznała już na starcie.
Nie mam z nimi konfliktu, więc mam nadzieję, że to będą tylko wspominki po programie - zaczęła jeszcze przed spotkaniem w pełnym gronie.
Okazuje się jednak, że miała już wtedy pewne przemyślenia.
Po rewizycie wróciłam do pracy, do życia. To był czas przemyśleń. Zdałam sobie sprawę z moich wad, ja się zamykam, ja się bronię. W relacjach z mężczyznami na początku jakby walczę, sprawdzam, na ile mogę sobie pozwolić, czy ktoś to okiełzna. Czasem muszę odpuszczać - dumała nad sobą.
Z racji tego, że Janek i słynna mucha nie pojawili się w finale show, głównym wątkiem były oczywiście dwa tematy: rozstanie z Adamem i to, dlaczego rolniczka nie wybrała jednak Tomka. O ile widzowie mieli wątpliwości, ona sama twierdzi, że miała raczej jasną sytuację.
Uwierzyłam w ten program. Wierzyłam w Tomasza, jest kulturalnym człowiekiem, gentlemanem. W Adamie widziałam osobę, z którą mogłabym coś stworzyć. Nie daliśmy sobie szansy. (...) Tomasz jest taką osobą, że zawsze będzie szukał, co zrobił źle. On nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, dlaczego nam się nie udało. (...) Ja wiem, że z Tomaszem by mi się nie udało - mówiła Kamila.
Co na to Tomek? Otóż wiemy jedynie, że nie wierzył w to, że "pieczarkowa baronowa" i Adam faktycznie mają szansę na miłość.
Niekoniecznie wierzyłem, że coś może być z tego. Już od początku szły tam iskry troszeczkę - mówił z kolei Tomek.
W trakcie rozmowy powrócił też temat słynnego nieodebranego połączenia, o które rolniczka i jej kandydat swego czasu się pokłócili. Kamila narzekała, że Adam wyraźnie chciał, aby to kobieta starała się o niego, a nie odwrotnie.
Gdy komuś zależy i ktoś chce, to nie jest tak, że kamery gasną i kontakt gaśnie. Utwierdziłam się w tym, że przyszedł do programu, bo mu się spodobałam, ale nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji. (...) Ja mu dałam szansę, on tej szansy nie wykorzystał - tłumaczyła się.
Na koniec "życzyli sobie szczęścia" i rozeszli się - teoretycznie - w przyjaźni.
Życzycie im powodzenia?
Dlaczego nie piszemy o Dodzie?