Program Rolnik szuka żony niewątpliwie budzi spore emocje wśród internautów. Zmagania uczestników pod okiem Marty Manowskiej i kamer TVP czasem rzeczywiście kończą się sukcesem, jednak nie brakuje też osób, które po fakcie wciąż pozostają bez drugiej połówki. Mają jednak zdobytą w show popularność, co pomaga w dalszych poszukiwaniach.
Jedną z uczestniczek, które nie znalazły miłości życia pod okiem kamer, jest Magda z 7. edycji programu. Na początku sezonu Marta Manowska przyznała, że rolniczka otrzymała aż 386 listów, tym samym ustanawiając rekord w dotychczasowej historii show. Niestety wybrani przez nią kandydaci byli bardziej skupieni na sobie, niż na walce o jej względy, co mocno przeżywała.
Podczas ponownej wizyty Manowskiej Magda wyznała, że nie chciała zmarnować swojej szansy i ponownie przejrzała listy, które otrzymała od wielbicieli. Ostatecznie jednego z nich zaprosiła na kawę i wygląda na to, że odnalazła miłość właśnie poza kamerami programu. Jej wybrankiem jest 28-letni Kuba, z którym wiąże już podobno spore nadzieje.
Pojawił się ktoś i tak jak mówiliśmy, w tych listach był ten jeden jedyny. Stało się dobrze, motylki się wydarzyły w brzuszku. To były zaledwie trzy dni ochłonięcia po tym wszystkim i wśród tych wszystkich listów jest ten jeden - cieszyła się Magda.
Uczestniczka Rolnik szuka żony nie kryje zresztą zachwytu nad swoim lubym i podobno rozważa już nawet przeprowadzkę.
Czuję na razie, że to jest ten, bo wszystko się zgadza i wszystko w nim jest takie, jak powinno być i chyba to jest ten, którego szukałam. Myślę, że będzie taka możliwość, żebym ja tam poszła, bo on też ma gospodarstwo i będę mogła się zajmować tym, co kocham - powiedziała.
W sprawie jej wyznania internauci są jednak dość podzieleni. Magda dała się bowiem poznać jako osoba dość wymagająca, a zaproszeni przez nią mężczyźni wyraźnie nie spełniali jej oczekiwań. Tym bardziej fani programu nie kryją zaskoczenia, że znalazła miłość tak szybko i myśli o nowym wybranku tak poważnie.
"To już? Pani taka wymagająca, a tu tak szybko", "Czyli z tego wynika, że waliła ściemę. Zaprosiła tych trzech ziomków, wiedząc, że nic z tego nie będzie. Tylko czekała aż pojadą, żeby odezwać się do tego "jedynego"", "Nie wierzę w tak szybkie spotkanie po odprawieniu chłopaków", "Coś mi tu nie pasuje", "Jestem ciekawa, jak im się to potoczyło. Czy to szybkie tempo nikogo nie zraziło?" - czytamy pod postem programu.
Zgadzacie się z takimi opiniami?