Marta Paszkin i Paweł Bodzianny tworzą jedną z tych nielicznych par, którym z powodzeniem udaje się pielęgnować zapoczątkowane na planie programu telewizyjnego uczucie. W efekcie to właśnie ich uznaje się dziś za największych "zwycięzców" ostatniego sezonu Rolnik szuka żony.
Jak się okazuje, rolnik i jego ukochana mają realne szanse na zostanie celebrytami z prawdziwego zdarzenia. Niedawno zakochani otrzymali propozycję zaprezentowania swoich tanecznych umiejętności w innym formacie TVP, Dance Dance Dance, której oczywiście nie omieszkali nie przyjąć.
W związku z przygotowaniami do zmagań na parkiecie Paweł ma grafik napięty jak nigdy. Przypomnijmy, że 39-latek z Piasecznej na co dzień zajmuje się hodowlą szkockiego bydła. Charakterystycznymi krowami z grzywką rolnik zauroczył się lata temu podczas podróży do Danii.
Niestety podczas gdy Bodzianny ćwiczył w stolicy kroki do Dance Dance Dance, na jego farmie doszło do nieszczęśliwego wypadku. Według ustaleń Pomponika ulubiona krowa Pawła, Biała Baśka, utonęła w rzece. Zwierzę, które stanowiło cenny egzemplarz w hodowli farmera, miało zginąć po tym, jak weszło na zbudowaną przez bobry tamę.
Paweł od razu wytłumaczył jednak, że był to po prostu wypadek i nie ma to nic wspólnego z tym, że on sam był zajęty "robieniem kariery" w Warszawie. Zwierzęta są podobno pod doskonałą opieką jego ojca i brata.
To był nieszczęśliwy wypadek. Mógł się zdarzyć w każdej chwili bez względu na to, czy byłbym w stolicy, czy u siebie - przekonywał w rozmowie z tabloidem Paweł. Tata i brat dobrze opiekują się zwierzętami i jestem i za to bardzo wdzięczny - dodał.
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!