Za nami 9. edycja "Rolnik szuka żony", która okazała się zaskakująco skuteczna dla jej uczestników. W programie powstały tym razem aż 4 pary, a kolejna ujawniła się tuż po finale, co jest absolutnym rekordem, także na świecie. Drugiej połówki nie znalazł jedynie Mateusz, który odesłał wszystkie kandydatki do domu po braku "eskalacji dotyku", wykłócaniu się o głaskanie kozy i słynnej "aferze screenowej".
"Rolnik szuka żony". Mateusz zarzucał kandydatkom fałsz. One tego nie potwierdzają
W finale "Rolnik szuka żony" doszło do konfrontacji Mateusza z trzema dziewczynami, którym konsekwentnie zarzuca nieszczerość. Przypomnijmy, że dwie kandydatki odprawił do domu po tym, jak w jego ręce miały trafić screeny wiadomości od tajemniczego informatora. To z nich ponoć wyczytał, że dziewczyny narzekały na stan gospodarstwa i obrażały jego rodziców, a jedna z nich utytułowała go nawet "debilem".
O ile po konfrontacji w programie Karolina zaczęła się tłumaczyć już w przebitkach, to w finale wszystkie dziewczyny przyjęły zupełnie inną strategię. Zuza zaprzeczała, jakoby przekazała Mateuszowi jakiekolwiek wiadomości i sugerowała, że "nikt tych screenów nie widział". Choć rolnik konsekwentnie unikał odpowiedzi na pytanie, kto i jak przekazał mu ich wiadomości, to wciąż z żalem przytaczał ich treść.
Obgadywanie mnie, mojego gospodarstwa i moich rodziców nie było na miejscu. O sobie krytykę zniosę, ale na temat moich rodziców? Nie. To było słabe - mówił gorzko.
"Rolnik szuka żony". Zuza zabiera głos po finale. Zarzuca Mateuszowi kłamstwo
"Afera screenowa" to nie tylko najgłośniejsza, lecz także najbardziej tajemnicza kwestia mijającego sezonu show. Nadal nie jest bowiem jasne, co uwieczniono na wspomnianych screenach, a Mateusz nie ujawnił tego, kto mu je przekazał. Pojawiały się nawet domysły, że... podsłuchiwał własne kandydatki i przeglądał zawartość ich telefonów. Wszystko wciąż pozostaje jednak w sferze domysłów.
Co prawda Zuza jeszcze w finale zapewniała, że jest niewinna, ale najwyraźniej poczuła potrzebę wytłumaczyć się także po emisji wszystkich odcinków. Na jej instagramowym profilu pojawiło się właśnie obszerne oświadczenie, w którym dziewczyna odnosi się bezpośrednio do "afery screenowej". Decyzję o zabraniu głosu tłumaczy "bezpodstawnymi pomówieniami" na swój temat.
Karolina w programie mówiła, że żałuje, że mi zaufała, gdyż wtedy znałyśmy się krótko i słysząc to, co mówi Mateusz, pomyślała, że jestem bardzo fałszywa i musiałam na jej temat nakłamać Mateuszowi. Z tego, co mi wiadomo, dzień wcześniej zapytał dziewczyn, czy któraś ma ze mną kontakt. Karolina przyznała się do tego, że utrzymuje ze mną kontakt i wydaje mi się, że na tej podstawie reszta została wyssana z palca - zaczęła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zapewnia, z Karoliną poznała się jeszcze przed przyjazdem do Mateusza i pomagała jej "ogarnąć poruszanie się PKP", a to, co mówił rolnik przed kamerami, nie pokrywa się z tym, o czym rozmawiały. Zuza odniosła się nawet do plotek o tym, jakoby miał je podsłuchiwać i przeglądać w tajemnicy ich telefony.
Widziałam też nawet wersję o podsłuchach w pokoju - nawet gdyby były, nie ma mowy, że Mateusz mógł usłyszeć o czymś, o czym mówił, ponieważ miałam o gospodarstwie, rodzicach oraz o nim bardzo dobre zdanie, więc nie ma możliwości, że podczas mojego pobytu coś takiego mogłam powiedzieć. Z dziewczynami zachwycałyśmy się gospodarstwem oraz wszystkie bardzo chwaliłyśmy jego rodziców, byli dla nas przekochanymi osobami. A jeśli chodzi o wersję przegrzebania telefonu - również nawet gdyby grzebał w telefonie którejś z nas, nic takiego by nie znalazł. Zarzucono mi również kontakt z Martyną, którego w ogóle nie miałam.
Dziewczyna twierdzi również, że miała o Mateuszu dobre zdanie, a przynajmniej do momentu, gdy zrzucił na nią winę za "aferę screenową". Ponownie ogłasza, że żadnego spisku między kandydatkami nie było, a rolnikowi wprost zarzuca kłamstwo i manipulacje.
Myślę, że Mateusz poczuł się bezkarnie, kiedy odpadłam z programu, zrzucając całą winę na mnie. (...) Screenów, o które nas posądzono, nigdy żadna z nas nie zobaczyła i mam wrażenie, że tak naprawdę nikt nigdy nie widział, z wyjątkiem Mateusza. Niestety miał więcej do powiedzenia przed kamerami niż do nas, co skutkowało tym, że więcej dowiadywałyśmy się, oglądając telewizję niż podczas pobytu w gospodarstwie. Wiele zostało przeobrażone, przeinaczone.
Zuza sugeruje, że cała "afera screenowa" została zmyślona przez Mateusza, a celem było odesłanie ich do domu w atmosferze skandalu. Ujawniła też, że po programie rolnik ją... zablokował.
Wydaje mi się, że wszystko został to zmyślone jako pretekst, aby nie wybrać żadnej. (...) Jeśli chodzi o całą sprawę, mam jasne dowody na swoją niewinność - jeśli będzie taka potrzeba, zostaną one wykorzystane w tej sprawie. Myślę, że jeśli Mateusz nie miałby nic do ukrycia, pokazałby od razu screeny oraz nie miałby potrzeby blokowanie mnie w socialach.
Czyja wersja wydarzeń przemawia do Was bardziej?