Program "Rolnik szuka żony" po raz kolejny dobiega końca. Kilkanaście tygodni temu show TVP powróciło na antenę już po raz ósmy, a jego uczestnicy - z różnym skutkiem - walczyli o prawdziwą miłość i sympatię fanów. Niestety szybko stało się jasne, że nie wszyscy wykorzystali swoją szansę.
Pierwszym uczestnikiem obecnej edycji "Rolnik szuka żony", który został w programie bez kandydatek, był 26-letni Stanisław Pytlarz. Młody rolnik wyjątkowo długo zwlekał z decyzją, jednak cierpliwość internautów wyczerpała się dopiero, gdy zaprosił wyraźnie znudzone dziewczyny na spotkanie z rodziną, ale bez rodziny. Wytykano mu też "rozbiegany wzrok" i fakt, że ich rozmowy - delikatnie mówiąc - pozostawiały wiele do życzenia.
Ostatecznie Stanisław zdecydował, że odeśle do domu wszystkie trzy dziewczyny za jednym zamachem. Oznajmił im po prostu, że nie ma sensu dłużej się oszukiwać i lepiej będzie, jeśli zostaną przyjaciółmi. Tym samym rolnik nie dotrwał nawet do etapu randek i zszedł z oczu telewidzom szybciej, niż się niektórzy spodziewali.
Zgodnie z tradycją, wielki finał nie zrobił na Stanisławie większego wrażenia, co poniekąd sam przyznał już na starcie.
Neutralnie podchodzę do tego spotkania, sam do końca nie wiem, co czuję - rzucił beznamiętnie.
Najmocniejszym punktem udziału Staszka w finale było prawdopodobnie to, że rozwiązała się w końcu zagadka tajemniczej kobiety, którą zabrał swego czasu na egzotyczne wakacje. 26-latek przyznał w końcu, że poznał kogoś już po programie i - jak widać - wiedzie im się całkiem nieźle.
Sporo myślałem, szczególnie o tych 5 dniach, czy rozegrałem to w dobry sposób. Do listów nie wracałem, raczej myślałem o tym, czy podjąłem dobry wybór, nie wybierając nikogo. (...) Pojawiła się nowa osoba w moim życiu, to potwierdziło, że to był dobry wybór - wygłaszał monolog przed kamerami.
Czyli te wakacje to prawda? - zapytała Marta Manowska.
Tak - odpowiedział krótko i na temat.
Chwilę później Stanisław stwierdził, że naprawdę liczył na poznanie miłości życia przed kamerami. Niestety z biegiem czasu zorientował się, że chyba nic z tego. Co ciekawe, rolnik przyznał jednak, do kogo było mu wtedy najbliżej.
Wierzyłem w to, że mogę w programie poznać tę drugą osobę. Jak dziewczyny były u mnie przez te 5 dni, to nadzieja gasła, ale dawaliśmy sobie czas, że być może coś z tego będzie. (...) Po fakcie przyszło mi do głowy, że najbliżej było mi do Teresy - wyznał.
Co na to sama zainteresowana? Cóż, podobno "obudził" się trochę za późno, ale liczy się w końcu sam gest...
Wtedy chciałabym to wiedzieć, ale teraz to już jest za mną. O Staszku myślę tak samo, jak wcześniej, ale już nie siedzi w mojej głowie - mówiła w przebitkach wywołana do tablicy dziewczyna.
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że rozmowa grupowa była bardzo niezręczna, a w trakcie panowała głównie cisza. Same kandydatki co prawda nie żywiły do Staszka urazy, ale wyraźnie były dla niego uszczypliwe. Na chwilę szczerości zebrało im się natomiast dopiero sam na sam z kamerą.
W moim odczuciu zabrakło szczerości, tylko tyle - powiedziała jedna z ekskandydatek Staszka.
Nie zadeklarował żadnej [że był nimi zainteresowany - przyp.red.]. Może i dobrze, że tak się stało - skwitowała inna z kandydatek.
Zaskoczyła Was konfrontacja Staszka z ekskandydatkami, czy wręcz przeciwnie?
Dlaczego nie piszemy o Dodzie?