"Rolnik szuka żony" powoli wkracza w etap, w którym tytułowi bohaterowie będą musieli dokonać ostatecznego wyboru. W gospodarstwach Kamila i Krzysztofa już zrobiło się pusto, bo każdy z panów został z jedną uczestniczką, a najdalej od finału wydaje się na razie Stanisław, który nie potrafi wskazać nawet faworytki. Kamila i Elżbieta nadal mają u boku po dwóch kawalerów.
Ósma edycja "Rolnik szuka żony" do tej pory była uciechą dla fanów i paliwem dla komentujących, którzy co tydzień ganili uczestników za kolejne przewinienia. Okazuje się jednak, że show TVP bywa też dla nich źródłem zaskoczeń, bo trudno chyba o bardziej osobliwą historię niż ta, którą zaraz przeczytacie...
Całkiem niedawno Kamila, czyli "królowa pieczarek" z programu, odesłała do domu jednego z kandydatów, z którym podobno nie czuła głębszej więzi. Sam Janek wydawał się tym rozczarowany, jednak zaakceptował jej decyzję. Nie było jednak jasne, co między nimi zaszło, bo wspomniano tylko o "sytuacji spoza kamer", przez którą rolniczka miała do mężczyzny wyraźny żal.
Teraz w końcu dowiadujemy się, o co chodzi, a wszystko dzięki śledztwu "Super Expressu". Okazuje się, że kością niezgody między "królową pieczarek" a Jankiem stała się... mucha. Mało tego! Owad okazał się na tyle krnąbrny, że trafił Kamilę w oko, a drugi z panów, z którym wtedy rozmawiała rolniczka, miał się poczuć zlekceważony i wyniósł się do innego pokoju.
Adam poruszył temat tego, że chciałby mnie bliżej poznać. W tej chwili podszedł Janek, który z rąk wypuścił mi muchę w twarz, która trafiła mnie w oko, odwróciłam głowę i zwróciłam mu uwagę. Adam poczuł się zlekceważony i poszedł obrażony do innego pokoju, nie chcąc kontynuować rozmowy - żaliła się Kamila w internetowym komentarzu, którego treść cytuje tabloid.
To nie koniec historii, bo okazuje się, że rzeczony owad, którym Janek "poszczuł" Kamilę, trafił w jego ręce... w toalecie. Nie do końca rozumiemy, w jakim celu zabrał muchę za sobą i co właściwie chciał w ten sposób osiągnąć, no ale najwyraźniej się nie udało. Dziennik tłumaczy jego kłopotliwe położenie następująco:
Wyszedłem do toalety i złapałem muchę. Wracając, usiadłem między Kamilą i Tomkiem i tę muchę wypuściłem. I było wielkie przerażenie ze strony Kamili. Tylko otworzyłem rękę. Nic nie powiedziałem słowem - bronił się Janek.
Czy napuszczanie muchy na potencjalną partnerkę to dobry sposób na scementowanie romantycznej relacji? My nie wiemy, ale dziennik zapytał o to Marka z 3. edycji show, który mówi, że w sumie to nie.
A muchy! Wielkie rzeczy! To normalne, że są w gospodarstwie! Mi one pomogły, bo po programie poznałem naprawdę fajną dziewczynę. Ale, żeby nie było! Co to za końskie zaloty z wypuszczaniem muchy złapanej w toalecie? Tak się nie robi - poucza go rolnik i dodaje: Wcale się nie dziwię Kamili, że się wkurzyła. Z kobietami trzeba delikatniej.
Ostatecznie ten przedziwny pomysł kosztował go miejsce w programie. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo Kamila i Janek mają podobno kontakt do dziś i zdarza im się żartować ze wspomnianego incydentu. Niestety, przez złośliwego insekta z tej mąki chleba już nie będzie. Mucha nie zdecydowała się zabrać głosu w sprawie.
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!