Roma Gąsiorowska unika skandali i dba o swoją prywatność. Rzadko zdarza się, by na jaw wychodziły szczegóły z jej życia. Tym razem sama postanowiła opowiedzieć o tym, że w przeszłości nie wszystko układało się tak, jak to sobie wymarzyła.
Zrobiła to po tym, jak do jej domu dołączył nowy "stworek", a mianowicie... roślina doniczkowa. Nazwała ją Ryszard, na cześć zmarłego ojca.
Nie mogę nie podzielić się z Wami radością, jaką czuję od wczoraj, odkąd do naszej rodziny dołączył nowy stworek. Jest niezwykły. Strasznie włochaty i wesoły - napisała Gąsiorowska.
Postanowiłam nazwać go Ryszard na cześć mojego zmarłego ojca, który wcale nie był milutki, wesoły i włochaty. Umarł już dość dawno - kontynuowała wpis aktorka.
To był jednak dopiero początek rodzinnych i głęboko skrywanych wyznań. Gąsiorowska postanowiła ujawnić, jak wyglądała jej relacja z ojcem.
Czytaj także: Roma Gąsiorowska chwali się zdjęciem z czasów szkolnych: "A takim byłam kurczaczkiem" (FOTO)
Dużo nawywijał i napsuł… z niewiedzy, z nieumiejętności radzenia sobie może, z niezgody na to i owo i nieświadomości pewnie też, obciążony przez poprzednich gagatków swoich przodków… a co... zawsze jakiś tam powód miał. Wiadomo. Ale nie dał mi miłości - dodała.
W dalszej części wpisu Gąsiorowska nie ukrywała, że na 40. urodziny postanowiła "na nowo pokochać Ryszarda". Ma być to dla niej swego rodzaju terapia.
Spodziewaliście się tego?