Przez ostatnie kilka dni Telewizja Polska utrzymuje stan ofensywy po tym, jak powszechne oburzenie wywołała przyjęta przez Sejm nowelizacja Ustawy o Radiofonii i Telewizji, według której państwowe media mają otrzymać prawie 2 miliardy złotych odszkodowania za "straty abonamentowe". Jedyną nadzieją opozycji, która nadal liczy, że pieniądze te uda się przeznaczyć na wsparcie polskiej medycyny, a w szczególności onkologii, stał się więc Andrzej Duda, który zmiany może zawetować. Mało który polityk łudzi się jednak, że prezydent postanowi sprzeciwić się partii, która wyniosła go na szczyt.
Zaistniałą sytuację postanowił skomentować rzecznik głowy państwa, Błażej Spychalski, twierdząc, że krytyka przyjętej ustawy jest bezzasadna, a słowa krytyki, do których posuwają się niektórzy politycy, to przejaw "zwykłego chamstwa".
Na reakcję Romana Giertycha nie trzeba było długo czekać. Adwokat wystosował we wtorkowy wieczór tweeta wbijającego szpilę nie tylko samemu Prezydentowi, ale też najpopularniejszym twarzom TVP - Magdalenie Ogórek i Danucie Holeckiej.
Rzecznik Prezydenta Andrzeja Dudy nazwał "chamstwem" chęć wyrwania pieniędzy z TVP na rzecz chorych na raka. Chyba jednak prezydentowi nie pozwolą zawetować. Zadowolenie pań Holeckiej i Ogórek z nowych torebek jest ważniejsze dla Jarosława Kaczyńskiego niż interes Prezydenta Andrzeja. A o chorych to oni wszyscy myślą to samo, co Lichocka - czytamy na twitterowym profilu Romana Giertycha.
Wpis ten zabolał najwyraźniej Ogórek, która postanowiła nie pozostać dłużna. Dziennikarka postanowiła przytoczyć traumatyczną historię raka w swojej rodzinie.
Nie napiszę: "wy żałosne kreatury" jak pani z TVN. Patrzyłam, jak umiera na raka moja babcia, potem mama. Spędzałam miesiące na onkologii, trzymając mamę za rękę, miałam wtedy 13 lat. Mama umarła. Sama jestem w wysokiej grupie ryzyka. Popełnił pan potworny wpis - odpowiedziała niecałe dwie godziny później.
Przypomnijmy: Borys Szyc MIAŻDŻY "Wiadomości" TVP w emocjonalnym wpisie: "Jesteście chorzy i to smutne"
Giertych stwierdził natomiast, że nie ma zamiaru "licytować się na rodzinne doświadczenia". Podkreślił jednak, że nie odpowiada mu, że osoby zatrudnione w TVP, w tym Ogórek, dzięki pieniądzom podatników mogą sobie pozwolić na luksusy za "udawanie dziennikarzy".
Nie będę się z panią licytował na rodzinne doświadczenia z rakiem, choć mamy je podobne. I niech sobie pani kupuje najdroższe torebki, nic mnie to nie obchodzi. Ale gdy robi to pani za pieniądze podatników, które pani dostaje za udawanie dziennikarki w TVP, to będę o tym pisał - napisał wieczorową porą.
Posypią się pozwy?