Trwa rosyjska agresja na Ukrainę, firmowana przez media Władimira Putina jako "specjalna operacja militarna". Wojna za naszą wschodnią granicą pozbawiła miliony ludzi poczucia bezpieczeństwa i dachu nad głową, co spotkało się ze zdecydowaną reakcją wielu krajów. Coraz wyraźniej zresztą widać, że wprowadzane sankcje przynoszą oczekiwane skutki.
Zobacz: Producent botoksu WSTRZYMUJE DOSTAWY do Rosji! Ze specyfiku od lat miał korzystać Władimir Putin
Ofiarami rozlicznych banów stali się jednak nie tylko najbogatsi Rosjanie, lecz także "zwykli" obywatele, w tym ci, którzy reprezentowali kraj na arenie międzynarodowej. Mowa tu o muzykach, artystach czy sportowcach, którzy zostali wykluczeni z większości wydarzeń i turniejów na całym świecie.
Zobacz też: Były partner Olgi Frycz pomógł rodzinie z Mariupola: "Pokazali mi zdjęcia. Po trzech się ROZPŁAKAŁEM"
Niedawno ogłoszono, że podobnym tropem poszli organizatorzy Wimbledonu, którzy nie chcą przykładać ręki do zbrodni Putina. Tym samym z turnieju wykluczono Rosjan i Białorusinów, co spotkało się z mieszanymi reakcjami, szczególnie wśród reprezentantów wspomnianych krajów. Decyzję skrytykowała już m.in. Białoruska Federacja Tenisowa, która nazywa to "destrukcyjnym działaniem" i "podsycaniem nienawiści i nietolerancji".
Jak z kolei donosi "The Times", sprawa może mieć drugie dno. Nie spodziewano się zapewne, że pewną rolę w tej układance może odgrywać też... udział Kate Middleton w turnieju.
Mówi się, że księżna, która prywatnie jest wielką fanką tenisa, nie chciała ryzykować wizerunkowej wpadki, gdyby musiała wręczyć trofeum zwycięzcy ze wspomnianych państw. Obawiano się bowiem, że ten fakt mogłaby potem wykorzystać propaganda rosyjska, aby szerzyć dezinformację i wyszłoby nieco niezręcznie.
Mogłoby to zostać odebrane jako objaw wsparcia księżnej dla rosyjskiego reżimu. Obawiano się kompromitacji. Ten turniej to istotne wydarzenie, a Kate bez wątpienia jest jego częścią - czytamy.
Portal podkreśla też, że organizatorzy Wimbledonu zawsze priorytetowo traktowali przyjacielskie relacje z royalsami, którzy potem goszczą u nich na trybunach. W tym wypadku postanowiono więc podobno odciążyć Kate i oszczędzić jej ewentualnych problemów wizerunkowych.
