Mimo odznaczana się stosunkowo groźną aparycją mistrz sztuk walki Marcin "Różal" Różalski niejednokrotnie udowodnił już, że darzy naszych braci mniejszych ogromną miłością i szacunkiem. Przed kilkoma laty gwiazdor zorganizował nawet w na terenie swojej posiadłości przytułek dla zwierząt mniejszych i większych, które z różnych powodów utraciły swój dotychczasowy dom.
W 2018 roku w wywiadzie dla kanału myMMA.pl Różal zdradził, że jeden z jego podopiecznych, piękny koń o dumnym imieniu Sułtan, mógł trafić na rzeź po tym, jak był zaniedbywany przez popularnego wykonawcę muzyki discopolowej. Do tej pory zawodnik MMA wstrzymywał się przed skomentowaniem, kim jest poprzedni właściciel Sułtana. We wtorkowy wieczór puściły mu jednak nerwy, postanowił więc podzielić się przejmującą historią porzuconego konia ze swoimi facebookowymi fanami.
Piękne zdjęcie, nieskromnie przyznam, a autorem jest Krzysztof i jego ekipa. Ten przystojniejszy, czarny, starszy pan z grzywką to Sułtan - pisze Różal pod zdjęciem, na którym widzimy go stojącego u boku pięknego konia. Tu wygląda mega dobrze dzięki Marcie Kwiatkowskiej, hrabinie mojej kochanej. Historia Sułtana jest bardzo smutna. Jeździł z 3 innymi końmi w zaprzęgu, który prezentował się jak nie z tego świata. Cztery piękne fryzy w czarnej karocy. Jeden raz zobaczyłem go i oniemiałem. Po kilku latach Marta zobaczyła Sułtana w stanie przypominającym gówno, wystawionego na sprzedaż, a jak nikt nie kupi - pod nóż.
Według relacji mistrza KSW dumne zwierzę zostało odsprzedane do pracy przy dorożce w Warszawie, gdy tylko jego stan zdrowia zaczął przysparzać "kłopotów" ówczesnemu właścicielowi. Różal nie pozostawia złudzeń co do tego, że chodzi o Sławomira Świerzyńskiego z Bayer Full, który ostatnio zabłysnął upominając się z rodziną o 550 tysięcy złotych z państwowej kasy na swoją "działalność kulturalną".
Gdy był zdrowy i piękne zarabiał w ch*j floty dla ówczesnego właściciela, którym był jeden taki, co śpiewa disco polo i płacze teraz, jakie to on ma wydatki i że chorzy potrzebują jego muzyki. Na tamtą porę, gdy koń, który zarobił dla niego krocie, zachorował, to nawet złotówki na jego leczenie nie przeznaczył, tylko odsprzedał go dalej, do dorożki w Warszawie. Tam został zajechany jak ch*ja d*pa i gdy już w ogóle nie nadawał się do niczego, został oddany w stanie krytycznym handlarzowi. Kviatkova wywęszyła Sułtiego i się zaczęło. Zlicytowałem swoje trofea sportowe za walki, zrobiliśmy zbiórkę i na momencie uzbieraliśmy kwotę potrzebną na uratowanie Sułtana. Zapytałem Martę wtedy, czemu ona się w nim zakochała. Wtedy też odczuła pierwszy raz to, co nazywane jest hejtem. Cena jako za fryza była niska, ale jako za mięso wysoka. Wykupiliśmy go. Gdy Marta opublikowała zdjęcia, w jakim jest stanie, nagle p...y k...y zamknęły, a tak kąsały, że panienka chce sobie fryza tanio kupić - wspomina z rozżaleniem zawodnik MMA.
Różal nie ukrywa, że forma Sułtana w chwili jego uratowania wołała o pomstę do nieba. Na leczenie konia gwiazdor musiał przeznaczyć ogromne środki finansowe.
Stan Sułtiego - tragiczny. Nie znam się bardzo na fachowych nazwach, ale okrucieństwa, jakie przychodzą na myśl, które bym zafundował tym, co go tak urządzili, przechodzą ludzką wyobraźnię. Zaczęła się "naprawa" staruszka. Na tę chwilę w Sułtana wpakowany jest majątek, przynajmniej dla mnie - czytamy na oficjalnym profilu Marcina Różalskiego.
Po doprowadzeniu Sułtana do porządku Marcin i Marta postanowili ponownie skontaktować się ze Świerzyńskim, licząc najwyraźniej, że gorliwego katolika poruszy sumienie i zechce pomóc w dalszej opiece nad koniem. Oczywiście bardzo mylili się w tej kwestii.
Teraz znów pojawia się niby piosenkarz. Marta dzwoni do niego i opowiada całą historię i pyta, że skoro tyle lat go miał, a an zarobił tyle floty, to może chce go od nas. Wiadomo, że za darmo, byle by o niego dbał i leczył. Może serce ukuło, zrozumiał błąd, czasem ludzie się budzą późno, ale budzą. Może chciałby jakoś mu pomóc u nas? Marta w telefonie usłyszała, że "dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi" - wspomina rozmowę z "muzykiem disco polo" Różalski. Tak napisał typ, który dzięki Sułtiemu zarobił multum pieniędzy, który na kolanach [pędzi] do swojej świątyni, który żebra o dotacje, bo będzie śpiewał obcym chorym, ale nie stać go było na pomoc zwierzęciu, które oddało mu swoje zdrowie.
Gdyby ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do tego, o którą gwiazdę disco polo może Różalowi chodzić, opiekun Sułtana postanowił przypomnieć ostatnie przykre słowa, które Świerzyński pokierował pod adresem Kazika i Kultu. Przypomnijmy tylko, że zdaniem pozbawionego wszelkich skrupułów magnata z Bayer Full "o Kulcie już nikt nie pamięta".
On porównuje się do gwiazdy muzyki rockowej, która ma dużo mniej niż on, i która zrezygnowała z dotacji i zaprasza fanów do pomocy poprzez kupno płyty. Nie jestem fanem wielki całej twórczości tegoż artysty, ale z szacunku za to, jak się zachował, sam ją zamówię. Jeden od koryta powiedział ostatnio, że jak przedsiębiorcom padną biznesy, to niech się przebranżowią. Może ten od disco rżysko przebranżowi się na przykład na handel końmi. Debiut już miał (...). Wstyd i rzygać się chce na pazerność, obłudę i hipokryzję. Życzę jak najgorzej w każdej dziedzinie tobie. Wszystkim, którzy pomogli w uratowaniu Sułtana, przesyłam wirtualne piony, całusy i ukłony. Sułti dzięki Wam i Marcie ma się dobrze, a nawet lepiej i oby jak najdłużej - pisze na Facebooku Różal.
Myślicie, że to koniec kariery Świerzyńskiego i jego małego "muzycznego" projektu?